Riese bez mitów: Osówka pod lupą

Budynek „kasyno” w Osówce – fot. Paweł Jeżewski

Już wkrótce na rynku wydawniczym pojawi się drugie, znacznie poszerzone i zaktualizowane wydanie mojej książki pt. „Sekrety III Rzeszy w Ludwikowicach Kłodzkich”. Przypomnę: pierwsze wydanie, które ukazało się na początku 2018 roku, wzbudziło spore poruszenie – jak na tamte czasy była to publikacja przełomowa, zwłaszcza w kontekście wiedzy o budowie tajemniczego kompleksu „Riese”. Jako pierwszy tak szczegółowo opisałem jeden z najbardziej zagadkowych placów tej inwestycji – kompleks Gontowa. Nadchodzące wydanie będzie jeszcze dokładniejsze, bogatsze w fakty, niepublikowane wcześniej dokumenty i analizy. Po raz pierwszy ujawniam także materiały porównawcze dotyczące Osówki – uznawanej za najważniejszy z placów budowy „Riese”!

Wejście do zbiornika wody w Osówce – fot. Paweł Jeżewski

Jeśli chodzi o kompleks Osówka, to z przykrością muszę stwierdzić, że — o ile udało mi się znacząco posunąć do przodu powszechną wiedzę o kompleksie Gontowa (i nadal to robię!) — to aktualny stan wiedzy o najważniejszym z placów budowy „Riese” pozostaje, niestety, daleko w tyle. Krótko mówiąc: jesteśmy w lesie. I tu nasuwa się pytanie — naprawdę nie ma żadnego lokalnego eksploratora ani grupy z Głuszycy, Walimia, Jedliny-Zdroju, którzy podjęliby się solidnych badań Osówki? Gdzie są ci wszyscy poszukiwacze tajemnic? Gdzie pasjonaci lokalnej historii? Za głowę się łapię, gdy — celowo udając niewiedzę — pytam o dwukomorowy, terenowy zbiornik wodny z wydzieloną komorą zasuw, a w odpowiedzi słyszę: „To przepompownia wody.” Serio?! Myślę sobie wtedy: kompletna ignorancja! To jakby spojrzeć na samolot i powiedzieć, że to samochód — bo ma silnik i spala paliwo. Ignorantów niestety nie brakuje — skoro dwa zwykłe rowy wykopane równolegle do zbocza góry Moszna potrafią nazywać… zawalonymi sztolniami! To już zakrawa na absurd.

Pozostałości platformy transportowej, rzekomo takiej samej jak ta na Gontowej – fot. Paweł Jeżewski

Ale wracając do samej Osówki — od lat krąży lokalnie dziwaczne twierdzenie, że w czasie II wojny światowej funkcjonowała tam identyczna platforma wyciągowa jak na Gontowej. Większej bzdury chyba nie dało się wymyślić! Nie wiem, kto i kiedy pierwszy raz palnął tę głupotę, ale — niestety — została podchwycona i do dziś jest bezrefleksyjnie powielana. A przecież wystarczy wybrać się w teren, zatrzymać na chwilę przy pozostałościach tej infrastruktury i po prostu… pomyśleć. To naprawdę nie boli. Kompleks Osówka był w zasadzie ostatni raz poważnie weryfikowany przez grupy eksploratorów w drugiej połowie lat 2000. Wtedy odsłonięto m.in. rury grzewcze w zbiornikach z kruszywem, wykonano odwierty w żelbetonie tzw. „siłowni” (która w rzeczywistości była podstawą naziemnego bunkra Adolfa Hitlera) — i… na tym się skończyło. Co gorsza, niektórzy do dziś nazywają tę „siłownię” małą elektrownią, wyrzutnią rakiet dalekiego zasięgu, a nawet… biogazownią. Serio?

Uskok w podziemiach Osówki – fot. Paweł Jeżewski

Uskok w podziemiach Osówki czekał na odkopanie aż do 2019 roku! Jeśli w takim tempie mają być odkrywane kolejne tajemnice Osówki — to marnie to widzę. Z tym uskokiem wiązano wielkie nadzieje — że znajdują się tam dalsze podziemne korytarze, wykończone żelbetonem, gotowe do użytkowania. Niestety, moje wcześniejsze przypuszczenia (o których już pisałem tu na blogu) okazały się trafne. Nie ma tam żadnych dalszych podziemi. Tylko lita skała. Koniec. Kropka. Ale na pocieszenie dla łowców sensacji — nadal żyje tam swój lokalny mit o rzekomo istniejącej czwartej sztolni, do której wejście zostało kiedyś sprytnie ukryte. Nie wiadomo tylko kiedy… i przez kogo.

Fragment wykonanych prac betoniarskich w podziemiach Osówki – fot. Paweł Jeżewski

Jakby tego było mało — na temat sposobu betonowania podziemnych korytarzy w Osówce również krążą niezłe zabobony. Podobno wlewano tam płynną zaprawę przez odwierty wykonane z powierzchni terenu — prosto do stropu podziemnych wyrobisk — albo przez wydrążony szyb górniczy o głębokości około 50 metrów. Brzmi jak science fiction? Słusznie. Tymczasem istnieją już niemieckie dokumenty, w których — choć skrótowo — opisano technologię prac betoniarskich prowadzonych w podziemiach Osówki. Ale, szczerze mówiąc, nie trzeba nawet tych dokumentów znać, żeby powstrzymać się od opowiadania tak abstrakcyjnych historii. Wystarczy odrobina logiki.

Rzekomo punkt napraw lokomotyw i wagonów kolejki wąskotorowej – fot. Paweł Jeżewski

Przy drodze do sztolni nr 1 znajduje się pozostałość budowli, którą powszechnie uważa się za punkt naprawy małych lokomotyw i wagonów kolejki wąskotorowej. Za głowę się łapię, gdy słyszę takie brednie. Nie zamierzam nikomu podawać na przysłowiowej tacy, czym była ta budowla i jaką pełniła rolę. Ale na pewno nie był to punkt naprawy kolejek wąskotorowych.
Podsumowując: brak krytycznego myślenia, pracy w terenie oraz w archiwach sprawia, że powszechna wiedza na temat kompleksu Osówka wciąż nie znajduje się tam, gdzie powinna być. Czy ktoś w końcu poważnie zajmie się Osówką, zbada ją tak, jak należy — a następnie opisze i opublikuje te ustalenia, tak jak ja zrobiłem to w przypadku kompleksu Gontowa? Szczerze w to wątpię, choć ponoć nadzieja umiera ostatnia…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.