Badam rzetelnie „sowiogórskie loch-ness” (czyt. „Riese”) przeszło 4 lata i czuję się coraz bardziej rozczarowany wiedzą, którą wcześniej miałem na ten temat, a która wówczas pochodziła z różnych książek oraz opowieści różnych osób. Historia jest dla mnie ciekawa pod warunkiem, że jest prawdziwa (inaczej to się ją nazywa bajkami), więc w badaniach zmierzam do uzyskania faktów…
A fakty wbrew temu co wcześniej słyszałem/czytałem wyglądają tak, że „Riese” jest nieukończoną budowlą. Nie ma tu podziemnego miasta i w pełni ukończonych podziemnych kompleksów z cudowynym centrum na czele. Nie ma tu zakamuflowanych ośrodków w których pracowano nad wunderwaffe, nie ma tu bursztynowej komnaty, dzwonów, zaginionego konwoju ciężarówek przybyłych z samego Berlina, a „muchałopka” jest zwykłą podstawą chłodni kominowej, drodzy Państwo. Tak widzę fakty i wg mnie tak się one przedstawiają. Bardzo mi się spodobał komentarz pod ostatnim moim wpisem na tym blogu. Spodobał mi się do tego stopnia, że go tu zacytuję:
„Wreszcie jakiś rozsądny blog o Riese! Byliśmy w tym roku po raz drugi w tym rejonie, na moje życzenia i wleźlismy w końcu na słynną Osówkę, obejrzeliśmy słynną siłownię, a właściwie siłowienkę i …..co? I nic!!!! Wielkie rozczarowanie! Chociaż uwielbiam oglądać wszelkie zabytki militarne, miałam nos na kwintę spuszczony! To samo mój kochany, który już od samego poczatku śmiał się ze mnie i wciąż powtarzał: „tam nic nie ma, po co się tam drapiesz dziewczę?!”Jak się czyta w necie i ogląda o Riese, to się człowiek nastawia na taki cud techniki i takie zabytki militarne, jakich na świecie nie ma! Poza tym fktycznie jakieś dziwne lokalne układy tym wszystkim rządzą (jak to w polskim grajdole). Kilku obrotnych dorwało się do tematu i trzepią kasiorę. Na rękę im bajkowe opowiesci Kwietnia i złoty pociąg, bo to nabija ich kieszeń! Żenada. Wszystko po polsku. Żadnego obiektywizmu, tylko urojone historie życzeniowe. W ub. roku podczas zwiedzania Włodarza, przewodnik np. raczył nas opowieściami o dziwnym smrodzie wydobywającym się z jednego miejsca w jaskini (tej zalanej wodą). Twierdził, że nawet rozkopywali to miejsce i nic nie znaleźli. Ha ha ha. I tak zasiewają w naiwnych ludziach „tajemnicę” Riese. Opowieści dziwnej treści. Wyobraźnia działa, bo siedząc w łódce, w jaskini, nad którą ma się 50 m skały, psychika świruje i łyka te pierdoły. Prawda jest taka, że poza martyrologią tego miejsca, bo faktycznie zamęczono tam masę ludzi, są to tylko niedokończone dziury w skale. I to na to powinni kłaść nacisk przewodnicy; że w imię chorej ideologii Niemców, ginęli tu ludzie. Skupianie się na tworzeniu pseudohistorii tego miejsca depcze pamięć o tych ludziach, w jakis chory sposób gloryfikując hitlerowców. No bo przecież jakie wspaniałe przedsięwzięcie! Cóż tam nie miało powstać! Jaka tam niesamowita tajemnica się kryje!!! Ach, och! A to tylko miejsce cierpienia, ponure, smutne, uświadamiające, jak okrutny potrafi być człowiek. I naprawdę długo drązyłam temat w sieci, obejrzałam i przeczytałam prawie wszystko o Riese, wysłuchałam wszytkich „znawców”, zanim doszłam do takich wniosków. Walka z tym głównym nurtem pojmowania Riese przypomina walkę Dawida z Goliatem, albo z mafią. Za duże pieniądze są na tej fikcji robione. Także jeszcze raz gratuluję bloga:) P.S.Dla wielbicieli tego typu miejsc + dla uświadomienia, że nie przesadzam i wiem, o czym mówię, polecam filmy na youtube (4 części), p.t.: „Podziemia III Rzeszy”: https://www.youtube.com/watch?v=wkHKesZpJSY
Szczęka opada! K. „
Może tylko sprostuję, że mój blog to nie jest blog o „Riese”, tylko o moich zainteresowaniach, ale fakt, że wpisów o „Riese” jest sporo, bo m.in. badaniami „Riese” się w ostatnich latach zajmuję.
Bardzo fajny blog, od dawna go śledzę i czytam i w końcu postanowiłem się odezwać. Po pierwsze jak możesz to zamieszczaj więcej wpisów, są bardzo ciekawe, nie lejesz wody, podajesz same fakty. Po drugie mam pytanie odnośnie eksploratorów w „riese” , czy widzisz jakiś taki szczególny autorytet wśród nich godny podpatrywania, naśladowania ?
Dzięki,
nie mam czasu na zbyt częste pisanie, ale staram się. 😉
Godny naśladowania bardzo w modzie ostatnio jest.. Michał Banaś 🙂
pozdrawiam
Szanowny kolego Kowalu.
W rejonie Ludwikowic Kłodzkich nie ma odpowiedniej osoby do nasladowania jako eksploratora za wyjątkiem założyciela blogu. Zapytasz dlaczego, otóż większość ludzi tzw. eksploratorów niszczy miejsce eksploracji nie zagłębia sie historycznie ani merytorycznie do tematu. Wypisują herezje itd. łatwiej jest napisać kogo nie polecać niz polecać. Zatem musisz sobie sam odpowiedzieć na swoje pytanie. Pozdrawiam
Całkowicie popieram interpretację Pawła. Przykładem naciągania historii jest niby muzeum Molke w Ludwikowicach. Miałem okazję być na ostatnim Pikniku Militarnym, brednie jakie tam usłyszałem odnośnie wojennej i powojennej historii fabryki amunicji są nie do ogarnięcia. Otoczenie chłodni zostało przerobione pod teorie lansowane przez opiekunów tego miejsca.
J256
Również popieram, bez dwóch zdań. To co zrobiono na terenie fabryki amunicji w Ludwikowicach to żenuada do kwadratu.
Czołem Panowie. Każdy kto fałszuje historię, nagina fakty historyczne , powinien odpowiadać głową.
Sianie nieprawdy i zarabianie na fałszerstwu powinno byc karane ciężkimi robotami w kamieniołomach.
Zatem należy zabronic sianie fałszu..czyz nie?
Dokładnie, ciężkie roboty w kamieniełomach albo wiosłowanie na galerach, tudzież publiczna chłosta (za jednorazowe nagięcie faktów). Listę skazańców już widzę dużą. Należy jeszcze ustalić jakieś kryteria kar, np. celowe zakłamywanie historii w celach komercyjnych winno być wyjątkowo surowo karane. To jest dobry temat na kolejny artykuł 😉
Zastanawiam się na jakich zasadach teren przy chłodni został udostępniony Stowarzyszeniu Riese. W zasadzie jestem przeciwnikiem kontrolowania wszystkiego , ale jeżeli używa się w nazwie muzeum to ma to odpowiadać funkcji jaką ma spełniać muzeum, a takiej na pewno nie spełnia Muzeum Techniki Militarnej – Riese – Molke.
To przede wszystkim nie ma NIC wspólnego z „Riese”. Fabryka amunicji Dynamit AG, to fabryka amunicji, a program budowy „Riese” realizowany w latach 1943-45 w górach sowich to zupełnie inna bajka. Pomijam już, że sprzęt wojskowy pokazywany w tym muzeum to nie jest sprzęt z czasów II wojny światowej !