Co należy zrobić by odkryć coś nowego w „Riese” ? Przede wszystkim patrzyć na realia, a przy tym odpowiednio oszczędnie dysponować swoim czasem poświęconym na eksplorację oraz środkami. Zdaję sobie sprawę z tego, że wymiana informacji na temat tego co gdzie kto już sprawdzał, jest praktycznie zerowa i przez to wydaje się często nieświadomie pieniądze na wtórne badania, zamiast wydać je na sprawdzenie tam gdzie jeszcze sprawdzane nie było. Nie zgadzam się jednak tak do końca z tym, że eksploracja sztolni zawsze musi być kosztowna. Znany mi jest przypadek gdzie grupa poszukiwaczy zaatakowała sztolnię nr 4 w Jaworniku praktycznie „gołymi dupami” (w sensie takim, że nie mieli żadnego profesjonalnego ciężkiego sprzętu typu koparki, wiertnice, wyciągarki, itp.). Ręcznie w zasadzie, napędzani determinacją (wynikającą za pewne z ciekawości co jest za obwałem..) przedostali się do nieznanych oficjalnie partii tego korytarza. Pomijając samo wykonanie (w sposób przypominający mi bardziej akcję z biedaszybów niż profesjonalną eksplorację – i żeby było jasne – nie popieram tak przeprowadzonych akcji ) bo w tym momencie nie jest to istotne, liczy się efekt. Druga sprawa, to przeświadczenie, że poszukiwania nowych nieznanych do tej pory sztolni (pod względem lokalizacji) też nie należą do tanich. Oczywiście, jeżeli ktoś chce to robić mega profesjonalnie to na pewno tak, jednak nawet wtedy gdy robi to z głową (a nie gdzie popadnie), to ograniczy koszty. Jak według mnie można ograniczyć koszty wszelkich wstępnych poszukiwań do niezbędnego minimum ?
Przede wszystkim uważam, że należy skupić się na faktach i racjonalnym myśleniu, odrzucając wszelkie mity oraz absurdalne teorie. Tych zaś, jest obecnie tak dużo, że gdyby je tak zebrać wszystkie do kupy i zestawić w jednej książce pt. „Mitolomania Riese”, to podejrzewam, że była by to niezła cegła. Weźmy choćby za przykład Osówkę: Na temat samych podziemi słyszałem już tyle wersji,teorii, fantazji, że brakuje już chyba tylko takiej, która mówi o tym, że zaraz po wojnie widziano jak do jednej z tamtejszych sztolni wbiegał Yeti.
A to tajne laboratorium A.Hitlera, a to elektrownia wodna („wodospady” podziemne), a to tunel kolejowy (FHQu) , a to sztolnie wybetonowane z drzwiami pancernymi za uskokiem, zalane wodą.. a to znowu tunel podziemny stanowiący połączenie z Wacławem (Ludwikowice Kł.), a to 3 szyby (łącznie, z tym znanym) z których jeden ma mieć.. 150 m głębokości, itp. cuda.
Paradoksalne jest to, że ludzie tworzący przeróżne „mity” najczęściej sami chcą te „mity” następnie obalać (według nich: dowodzić słuszności swoich racji). Nie zdają sobie sprawy z absurdów tych przekonań, za to jak wnioskuję bardzo chętnie z niezachwianą wiarą, że odkryją nieznane dotąd podziemia „Riese”, trwonili by na to cudze pieniądze (tylko im daj) bez żadnych hamulców. W taki oto sposób niejednego nawet sponsora milionera doprowadziliby szybko do ruiny a „zagadka” Riese wciąż byłaby nierozwiązana.
Jak obalać absurdalne teorie i „mity” nie ponosząc przy tym żadnych kosztów ? A no, poddawać fakty racjonalnemu spojrzeniu. Podam na to taki oto prosty przykład: „Uskok” w Osówce:
„W miejscu tym można zauważyć ciekawą rzecz. Otóż, spływająca do uskoku woda wsiąka w niego, co wydaje się naturalne, natomiast na pewno naturalnym nie jest to, że w położonej niżej wartowni po owej wodzie nie ma już śladu.” (cyt. Mariusz Aniszewski – Piotr Zagórski (foto), Podziemny Świat Gór Sowich, Kraków 2006, s.99)
Rozumiem, że każdy kto choć odrobinę zna się na geologii czytając powyższe przekręca się w tym momencie ze śmiechu. Jednak w 1994 roku grupa eksploratorów pod szyldem SGP KRET z Mariuszem Aniszewskim na czele, podjęła się próby zbadania „uskoku” w podziemiach Osówki (w sztolni nr 2).
„Pomiędzy kwietniem a czerwcem 1994 roku prowadziliśmy roboty przy tzw. uskoku. (…) prace utrudniały ciemności oraz lejąca się na głowy woda, pochodząca z żyły wodnej..” 1
O zgrozo.. Nikt nie pomyślał tam o odpowiednim oświetlaniu i odwodnieniu !? (szok), o czym to świadczy.. ??
„Jednak uporczywe przekopywanie zawału, powoli dawało efekty. Byliśmy coraz bliżej celu. Po lewej stronie tunelu ukazały się szalunki (belki i deski) oraz coraz większe pustki między skałami. Niestety zalewająca ciągle wykop woda okazała się silniejsza od nas. Przegraliśmy.” 2
Nie rozumiem ostatniego zdania. Na logikę skoro woda wcześniej znikała w uskoku to teraz kiedy rozkopali go tak, że ukazywały się w nim coraz większe pustki między skałami, to tym bardziej woda powinna w nich znikać a nie zalewać im wykop. Czy ta woda zatrzymywała się tam w powietrzu ?
Nie kojarzę by ktoś z wcześniejszych badaczy wspominał o sztolni za uskokiem (zbadano by to, gdyby tam była sztolnia, obecnie była by znana), „mit” ten więc jak sądzę zrodził się właśnie tu, przez ludzi o których na podstawie powyższego mam wrażenie, że są bardzo niskiego intelektu z dużą skłonnością do fantazjowania. Zaskutkowało to jednak tym, że obecnie fanów wierzących w dalszy tunel za uskokiem, nie brakuje. Najgorsze jest to, że są już tacy co widzą połączenia mitycznych podziemi w tym miejscu z nieznanym (bo „zamaskowanym”) wyjściem/wejściem z kompleksu z poziomu nr 2. Nie wiem czy ktoś szalony nie myślał już o przejechaniu georadarem i zrobieniu odwiertów (wszystko na głębokości 14 m) na całej powierzchni spągu sztolni nr 1 aby wykluczyć pod nią ewentualne korytarze drugiego poziomu (sztolni nr 2) , jednak biorąc pod uwagę koszty tego, łatwiej ( i taniej) chyba już byłoby rozkopać ten uskok.. W samym uskoku już ponoć wiercono i badano georadarem, rodzi się pytanie: po co ? przecież efekt był jasny od początku (nie ma tam sztolni).
Wracając do samego uskoku. Co będzie jeżeli ktoś weźmie i rozkopie w końcu ten uskok tak, że wybierze z tego miejsca gruz i skały do ostatniego ziarenka (i zapłaci za wywózkę) . Pokaże tym samym, czarne na białym, że tam jest lita skała z jakimiś tam szczelinami skalnymi w spągu, powstałymi w skutek działania mechaniki górotworu – bo to normalnym zjawiskiem jest, że przy takiej okazji powstają takowe różne pęknięcia, rozwarstwienia etc. niekiedy bardzo wąskie i głębokie. Co wtedy ? czy ktoś inny przyzna się oficjalnie: „tak, jestem naiwny bo wierzyłem w sztolnie za uskokiem i w szerokim zakresie przyczyniałem się do rozpowszechniania gdzie tylko mogłem tego mitu. Mało tego na nim budowałem kolejne ” ? Wątpię, czy ktoś tak zrobi, wątpię też w to, że ktoś z czystym sumieniem popuka się w łeb. Przejdą obok tego tak jakby sprawy nie było do następnego „uskoku” a jak go nie będzie, to z pewnością sobie taki sam albo inny w „Riese” znajdą.
Ja rozumiem, że „tajemnica Riese” musi być i nigdy nie umrze tak jak potwór z Loch Ness, bo służy oczywistym celom. Więc jeżeli ktoś by zapytał mnie o radę, bo ma zamiar poważnie podejść do sprawy wyjaśnienia „zagadki” , to powinien moim zdaniem swoje badania ukierunkować we właściwą stronę, w ten sposób trzymając się daleko od mitomanów i tych, dla których to jest jakiś najmniejszy nawet interes (bo przecież to normalne, że o interes się dba..). Tak ja to widzę.
Dla przykładu ja z góry przekreślam wszystkie teorie oparte o uskok, a tych nasłuchałem się wiele. Są takie które mówią, że podziemia Osówki są większe niż obecnie znane i wszystkie są ze sobą połączone uskokami (chodzi o kompleks „B” bo nie wspomniałem, że tam domniemywa się jeszcze zupełnie osobny kompleks zawierający tunel kolejowy.. – to są dopiero jaja, ale to może innym razem). Omówię tylko po trochę ten drugi, bo powstał jak sądzę na fundamentach „uskoku” , a nikt z osób, które mi te informacje udzieliły nie zobligował mnie do trzymania tego w ścisłej tajemnicy. Uskoki mają za zadanie wyrównywanie poziomu, sprowadzając go do jednego. Nie zupełnie tak jest (według tych wymysłów) bowiem mówią, że istnieje poziom dolny (tzw. poziom podstawowy). Naszkicowałem to mniej więcej jak to „ma” wyglądać według tego co zasłyszałem. Z góry mówię, że to jest abstrakcja.. Dlaczego to przedstawiłem ? Jest to do pokazania jak można budować fantazje na filarze jednego „mitu”, dlatego warto zawsze poszukać źródła (w tym wypadku „uskok”), zracjonalizować te źródło i usunąć pierwszy zbudowany na nim „mit” w ten sposób jak za wyjęciem jednej dolnej karty runie cała budowla z kart, w tym wypadku sztolnie, podziemia i szyby, budowane na jednym wymyśle (tunel za uskokiem). W ten sposób wyklucza się kilometry nabudowanych w fantazjach ludzkich podziemi. Przy zerowych kosztach !
Kolejną kwestią są przekazy osobowe. Osobiście nie biorę przykładu z tych, którzy uważają, że nie warto słuchać relacji ludzi, którzy byli autochtonami lub pierwszymi osadnikami (np. ludzie z kresów). Rozumiem, że ludzie z kresów pamiętający czasy wojny zostali wrzuceni niedawno przez jednego orła od g..prawdy o Riese do wora pt. „debile”, tym czasem jeżeli nawet wówczas nie umieliby określić przeznaczenia obiektów militarnych ani prawidłowo nazwać tego co wcześniej nie było im znane, to nie oznacza, że obecnie nadal stoją z wiedzą i rozwojem w tym samym miejscu co 70 lat temu. Obecnie bez problemu mogą poprawnie opisać wszystko co widzieli nazywając rzeczy po imieniu, zwłaszcza, jeżeli chodzi o takie sprawy jak wloty do sztolni, których dzisiaj nie ma..
Mówienie, że stratą czasu jest szukanie sztolni, które po wojnie były otwarte, lecz zostały na krótko potem wysadzone, brzmi jak jawne przyznanie się do tego, jakie ma się rzeczywiste oczekiwania względem poszukiwań.. Dla ludzi szukających prawd historycznych, każda sztolnia nawet mająca 6 m i pusta w środku, jeżeli do tej pory nie znana, była by warta odkopania i opisania, po to tylko, by uzupełnić znaną wiedzę o „Riese”. Są jak widać na przykładzie tego orła tacy, dla których jest inaczej, i podejrzewam, że gdyby nie mieli świadomości, iż podziemia te mogą zawierać jakieś kosztowności, to nawet wołem byście ich tam nie zaciągnęli.
Pomijając te kwestię uważam, że warto brać pod uwagę relację od ludzi pamiętających tamte lata, zwłaszcza, jeżeli te relacje pochodzą nie od jednej a od wielu osób z danych terenów. W ten sposób nakreśliłem mapkę podziemi z terenu Ludwikowic Kł. w kierunku Góry Włodzickiej, która sama w sobie również podziemia zawiera (dowiedzione). Pozostaje weryfikacja tego wszystkiego. Nie stanie się to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – od razu. Na to potrzeba czasu, jednak pierwsze pomiary terenu, dają obiecujący wynik, iż istotnie coś może na rzeczy być. Czy to jest Riese ? tego z pewnością nie wiem, założyłem tylko taką tezę, że może tak być, np. jako zaadoptowane rozwinięcie strefy zewnętrznej. Przy okazji mam pytanie, czy ktoś posiada choć jeden dokument mówiący, że Ludwikowice Kłodzkie to było „Riese” ? pytam, bo sporo osób tak uważa, a jakoś nikt za to im pomyj internetowych na głowę nie wylewa.
Na koniec zwrócę uwagę na jedną z wydawałoby się łatwych metod a już na pewno dających duży procent pewności (gdy się coś znajdzie) i alternatywnie nie drogich – są badania archiwalne. Problem tu jednak polega na tym, że gdyby to było takie proste to plany obiektów „Riese” łącznie z jasno nakreślonym opisem końcowego przeznaczenia budowy, z dużym prawdopodobieństwem zostałyby odnalezione przez historyków i różnych innych badaczy archiwalnych – dawno temu . Tym czasem tak nie jest. Być może więc znalezienie ich jest obecnie nie możliwe, i nie tylko w archiwach, ale gdziekolwiek indziej, z tej przyczyny, że ich po prostu fizycznie już nie ma ? Jeżeli jednak „ktoś” jest taki mądry i nie widzi problemu w znalezieniu tych planów w archiwach to niech te plany tam znajdzie. Dlaczego to tej pory tego nie zrobił ? Życzę powodzenia. Uważam, że należy szukać w archiwach, jest to właściwa metoda, ale mówienie, że tam wszystko leży jak na tacy jest robieniem sobie drwin z tych co tam już szukali a nie znaleźli. Tego nie popieram. Nie wszystkie też archiwa są dostępne – to też należy mieć na uwadze.
PRZYPISY:
1 Mariusz Aniszewski – Piotr Zagórski (Foto), Podziemny Świat Gór Sowich, Kraków 2006, s 105
2 Ibidem