Trochę znowu o treningu. Jest kilka takich utartych schematów postępowania treningowego, powielanych bez zastanowienia bardzo często, z którymi nie do końca się z punktu widzenia własnej praktyki mogę zgodzić. Szukałem po różnych forach dyskusyjnych o tematyce sportów siłowych, w magazynach i siłowniach jakiegoś trochę innego spojrzenia na ten temat, ale bez skutecznie. Wszędzie gdzie się w tym zakresie nie ruszyć, zawsze znajduje się jeden i ten sam „właściwy” szablon wzorca treningowego.
Weźmy dla przykładu bieganie. Biegać można prawie co dziennie. A dlaczego nie co dziennie ? Odpowiedź jest zawsze ta sama: musi być dzień wolny od biegania na regeneracje mięśni, które podczas treningu biegowego są przezeń obciążone. Zadam więc w odpowiedzi na to pytanie: czy kiedy chodzisz każdego dnia (po mieszkaniu, do sklepu, do pracy, itd.) czy twoje mięśnie nóg nie pracują ? Pracują. Czy wybierasz więc jeden dzień wolny w którym przez 24 godziny leżysz i nie ujdziesz nawet dwóch kroków, tak by mięśnie nóg się zregenerowały ? Nie robisz tego z pewnością. Na pytanie dlaczego tu większość odpowie tak: bo to normalne, że chodzę każdego dnia, mięśnie są do tego przyzwyczajone. To dlaczego nie przyzwyczaić ich tak samo do co dziennego treningu biegowego na dystansie np. 5 km. Biegając co dziennie 5 km przez ileś tam lat, stanie się to dla twojego organizmu taką samą czynnością nie wymagającą planowanej regeneracji jak chodzenie. Można według tego biegać co dziennie przez 5 km przez większość życia, tak samo jak przez większość życia używasz mięśni nóg do chodzenia. Nie widzę w tym przypadku różnicy, wystarczy przestawić swój tok myślenia i biegać (codziennie).
Kolejną kwestią jest mit (moim zdaniem) który mówi, że treningi siłowe, areobowe i sport wyczynowy w ogóle, to sposób na wieczną młodość, urodę i długie życie. Nie wierzę w to. Oczywiście, że nasze ciało poddawane treningom, będzie pozbawione obleśnej tkanki tłuszczowej, będzie sprężyste, umięśnione, będziemy w formie i nie będziemy np. sapać jak wieprz i pocić się jak „parowóz” po przejściu kilku kroków pod górkę itd. Zalet treningu siłowego, sportów areobowych itd. nie ma co podważać, to nie podlega dyskusji. Jednak kłócił bym się jak to się odbija np. na naszej facjacie. Twarz jest jak barometr, ma ogromną wymowę. Jeżeli prowadzimy intensywny treningowo tryb życia, nasz organizm jest fizycznie mocno eksploatowany. Szybsza przemiana materii, więcej tlenu przepływa przez nasze komórki (i więcej się za razem wolnych rodników utlenia..), zwiększona produkcja białek, większe wydzielanie hormonów (testosteron, IGF-1 i hormon wzrostu), – to wszystko potrzebne na odbudowę (i nadbudowę) zniszczonych włókien mięśniowych, w tym zwiększona filtracja płynów (odwadnianie i nawadnianie). Przemiana jednej energii w drugą (zamiana energii chemicznej z pokarmów na energię biologiczną potrzebną do wykonania wysiłku na siłowni) to nic innego jak eksploatacja pełną parą tej biologicznej maszyny jaką jest funkcjonujący organizm ludzki. Nie ma jeszcze krzyku jeżeli jest to trening umiarkowany, gorzej jeżeli nastawiony jest na stały progres uzyskania i utrzymywania możliwie optymalnej formy. Taka intensywna praca podczas treningów gdzie generowana jest za każdym razem tak duża ilość energii przez organizm praktykowana przez pół życia, skutkuje szybszym wyeksploatowaniem organizmu. To znacząco odbije się na naszym wyglądzie (twarz) i zdrowiu. To dlatego zawodowi sportowcy (np. kulturyści) mają zwykle tak mocno poorane głębokimi zmarszczkami twarze – mimo młodego wieku. Częściej na stare lata zapadają na różnego typu choroby zwyrodnieniowe stawów, mają przerośnięte ścięgna i miesień sercowy.
Trening areobowy (bieganie, pływanie etc.). Powiem szczerze, że gdyby nie to, że mam cel w tym by dbać o dobrą kondycję fizyczną (moja ekspansja na wysokie szczyty) to nie wiem, czy nie zredukowałbym biegania do jedynie 5 km dzienne. Siłownia ma zdecydowanie większe dla mnie walory. Całkowicie nie zgadzam się z „dobrodziejstwem” jakie daje basen. Uważam, że jest mocno przeceniany. Pływanie teoretycznie jest doskonałą formą ruchu, jednak w praktyce wygląda to trochę mniej kolorowo. Basen w którym jest podgrzewana woda, sprawi że pływając oddychamy przy lustrze wody parującym chlorem..(jeżeli woda jest chlorowana) oraz innymi środkami mającymi na celu dezynfekcję. Poza tym można oszaleć gdy przez godzinę pływając kraulem widzi się wciąż te samą scenerię – dno basenu. Podobnie rzecz ma się z bieganiem w nieodpowiednim obuwiu po asfalcie..
Daleko mi jeszcze do 40-stki ale ze słyszenia wiem, że przeważnie w okolicach tego wieku forma zaczyna się dramatycznie sypać. Jest to spowodowane gwałtowniejszym od tego momentu starzeniem się organizmu. Jeżeli ktoś mimo to pozostaje w ciągłym treningu (trenował wcześniej) to jeszcze jeeeszcze…jakoś to wygląda. Najgorsze jest to, że u osób nie trenujących zwłaszcza, umysł podświadomie próbuje oszukać ciało, i większość pod i 40 latków uważa, że nadal jest „kozak” jak wtedy gdy miał 20 lat, ale w praniu (gdy pójdą na basen, siłownie, sparing..) bardzo szybko okazuje się jaki z wielkiej chmury jest maleńki deszczyk.. Zadajcie sobie pytanie dlaczego zgony na zawał serca, wylew itp. najczęściej zaczynają się pojawiać właśnie po 40stec a nawet nieco wcześniej. Odpowiedź jest prosta: starzenie się organizmu. Brak treningu lub zbyt intensywny trening nie odpowiedni do wieku. Tylko proszę nie wymieniajcie mi tu Bernarda Hopkinsa bo to jest absolutny fenomen i wyjątek od reguły. Ja tuż przed 40-stką na pewno zwolnię z treningami, będę je prowadził na umiarkowanym poziomie. Teraz nie ma o tym mowy, teraz mam zamiar je jeszcze mocniej podkręcić :).