W Himalajach cz. 2

Na szczycie Kalapathar (5550 m.n.p.m), z widokiem na Mount Everest.

Na szczycie Kalapathar (5550 m.n.p.m), z widokiem na Mount Everest.

Kilka słów jeszcze na temat mojej wyprawy w Himalaje i wniosków jakie z tej eskapady można wyciągnąć. Niech posłużą dla tych, którzy moimi śladami mają zamiar się wybrać na tzw. trekking w rejon Mount Everestu. Czy będzie to słynne Base Camp (kupa kamieni, gruzu skąd nawet Everestu nie widać !) czy Kalapathar (polecam, widok przepiękny, a zawsze to jakiś szczyt zdobyty) – zasady są te same bo i droga praktycznie do samego końca ta sama (rozchodzi się dopiero z Gorak Shep !!).

Otóż potwierdza się to co mówiłem już wcześniej w poprzednich wpisach odnośnie tempa marszu. Nie można „biec” (oczywiście na pewnej wysokości to się już nawet nie da..), czyli tempo od poczatku powinno być umiarkowanie wolne. Ci co chcą się „pokazać” przed grupą (lub sami sobie coś udowodnić – są tacy) i iść za wszelką cene pierwsi i pierwsi i pierwsi.. do samego końca, to zwykle potem na dużej wysokości skutkuje to im złą saturacją krwi i obrzękiem mózgu (tudzież wodą w płucach). Ja nigdy nie miałem obrzęku mózgu ani wody w płucach, mimo to miałem nieco lepszą saturację krwi w Himalajach niż na Kilimandżaro (gdzie pędziłem do przodu..). Szpik kostny lepiej produkuje czerwone krwinki gdy tętno w organizmie jest spokojne lub umiarkowane ! (chyba, że ktoś woli wpieprzać tabletki diuramid i latać co 5 minut za kamień).

Na Kilimandżaro jest takie słynne powiedzenie tamtejszych przewodników „POLE POLE” (znaczy: wolno wolno), mające swój odpowiednik w Himalajach u Nepalskich przewodników (tylko nie wiem jak się to pisze…). WOLNO WOLNO w każdym razie nie oznacza, że należy się ślimaczyć, jednak nie wskazane jest BIEC ! (j.w.)

W drodze do Czortanu Kukuczki

W drodze do Czortanu Kukuczki

Bzdurą (często spotykana z tego co się orientuję: w Alpach), jest mówienie , że należy szybkim tempem iść pod górę i to jak najszybciej się da(najlepiej biec spoglądając na zegarek w ręce – bo i takich widziałem, nie żartuję), żeby (uwaga, werble: tatatatata): „wykorzystać okienko pogodowe”. Jeżeli ktoś tak mówi, że trzeba pędzieć maksymalnie żeby wykorzsytać okienko pogodowe to w moich oczach wystawia sobie wizytówkę, że ma pojęcie o górach takie samo duże jak świnia o gwiazdach.

W górach wysokich pogoda potrafi zmienić się w ciągu kilkunastu minut (dosłownie !) na co nie ma nikt żadnego wpływu. Jeżeli ktoś potrafi przebiec w mniej niż te kilkunaście minut od bazy do bazy (już pomijam, że z ostatniej bazy do szczytu i z powrotem..) to niech nie zapomni się wpisać do księgi rekordów Guinesa.

JA w Himalajach :)

JA w Himalajach 🙂

Jest takie słynne powiedzenie: „chcesz poznać człowieka to zabierz go w góry” – z tym się zgodzę. Góry (wysokie) mają to do siebie, że jakoś szybko wychodzi z nas prawdziwa natura, opadają zakładane na co dzień maski. Tylko, co jeżeli się okaże, że w ekipie z którą idziesz są tchórze, panikarze, i osoby wyprawny z altruizmu ? To nie jest dobry zespół. Zespół powinien być zgrany, grupa jest tak mocna jak mocny jest najsłabszy w grupie i każdy idący z gupą w góry powinien sobie to do łba wbić (w innym przypadku niech sobie sam lepiej chodzi po górach). Nie ma czegoś takiego, że w grupie są wszyscy jednakowo mocni, zawsze jest ktoś kto będzie najsłabszy. Mi nie zdażyło się jeszcze być najsłabszym – to tak na marginesie.

"zabójczy" JAK :-)

„zabójczy” JAK 🙂

Mówi się, że góry uczą pokory. Na pewno ja mam większy respekt do Himalajów niż miałem do nich zanim tam pojechałem. Mówiąc szczerze nie sądziłem, że tak w kość dostanę. Wszedłem na szczyt Kalapathar, zrealizowałem program w 100%-tach ale nie będę tu nawijał, że nie byłem zmęczony (nie jestem cyborgiem !).

Kolejna moja wyprawa wysokogórka przede mną, jak będzie tym razem ?? zobaczymy, na pewno jak zwykle dam z siebie wszystko. Do tej pory jestem w górach niepokonany (zawsze udało mi się wejść na szczyt), zero porażek i mam zamiar utrzymać ten bilans.

W ALBUMIE na moim blogu dostępna do oglądnia jest już galeria zdjęć z Kathmandu, polecam: https://pj-blog.pl/?page_id=1270&album=2&gallery=20

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do W Himalajach cz. 2

  1. Danny Williams pisze:

    Z tego co czytam to widzę że dopiero jadąc w Himalaje zmądrzałeś i dotarło do Ciebie że w góry nie idzie (jeździ) się na wyścigi. Pamiętam jak byliśmy na Śnieżce to wyskoczyłeś z z auta i zacząłeś wręcz „biec” na szczyt. Musiałem Twój zapał trochę ostudzić i Cię wyhamować bo przecież nie przyjechałeś tam na bieg górski tylko wejść na górę a w jakim czasie to nie miało to większego znaczenia. Takie „dobry” nawyki zebrane w niższych górach przekładają się później na góry wysokie. Ty do takiego wniosku doszedłeś dopiero w najwyższych górach świata.
    A co do okna pogodowego to nie do końca się z Tobą zgadzam bo co jeżeli ze względu na złe warunki atmosferyczne które nastały po tzw. „oknie” będziesz musiał wycofać się 50m przed szczytem?
    Na koniec dodam jeszcze że gdy byłem w Chorwacji miejscowi wołali POLAKO, POLAKO, co oznaczało „powoli, powoli” 🙂 nawiązuje tym samym że określenie to jest bardzo podobne do tego którym posługują się przewodnicy na Kilimandżaro, więc da się tu zauważyć że słowo to w rożnych częściach świata jest uniwersalne. 😀

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.