Sierpnica cz.2

Podziemia Osówki – fot.Paweł Jeżewski

Poprzednio na blogu wyjaśniłem, że w Osówce w czasie II wojny światowej nie wydrążono więcej niż 3 sztolnie, a GKBZH w 1964 roku nie weszła do sztolni należącej do dawnej kopalni Neu Glückauf, gdyż ta była już w tym czasie niedostępna. Pozostaje jeszcze kwestia – jak ja to nazywam: ostatniej nadziei mitomanów, której rozpaczliwie chwytają się jak tonący brzytwy, jako argumentu, mającego swoje źródło w dokumentacji archiwalnej. Chodzi o szeroki, ceglany tunel, o którym pisał Demczuk w 1946 roku. Co z tym tunelem?

Podziemia Osówki – fot. Paweł Jeżewski

Zacznijmy od tego, jak należałoby interpretować pojęcie szeroki tunel, w rozumowaniu Demczuka. Skoro wejście do sztolni nr 1 w Osówce, ma ponad 4 metry szerokości, a Demczuk nie pisał o nim, że jest szerokie, więc ten jego szeroki tunel ceglany musiał mieć co najmniej szerokość dwutorowego tunelu kolejowego, albo jeszcze większą, skoro go tak wyszczególnił („szeroki”). Demczuk napisał, że ten tunel miał obudowę ceglaną. Jednak jak wiemy, podziemia drążone w ramach programu budowy „Riese” zawsze były wykańczane żelbetonem.

Betonowe podziemia Osówki – fot. Paweł Jeżewski

Tunele kolejowe zwykle mają obudowę ceglaną – to się zgadza. Czy w Osówce znajduje się jakiś podziemny dwutorowy ceglany tunel kolejowy? Według mitomanów jak najbardziej… (haha). Demczuk pisał, że ten jego „szeroki, ceglany tunel” miał liczne rozgałęzienia, niezbadane z powodu długości. Napisał również, że znany wszystkim krótki schron p.lotniczy w Głuszycy, również nie został przez niego zbadany z powodów.. długości. Ale żeby było śmieszniej, Demczuk na mapie sytuacyjnej ulokował wlot do tego „szerokiego tunelu ceglanego”, w miejscu, gdzie jest lico skały dawnego kamieniołomu przy drodze wiodącej z kompleksu Osówka do Głuszycy (poniżej sztolni nr 3). Jak ktoś już naprawdę nie wie co ma ze swoim czasem wolnym zrobić, to może to miejsce badać i być autorem kolejnej „negatywnej weryfikacji” (haha). Lokowanie tego tunelu w miejscu dawnego kamieniołomu świadczy, że Demczuk nie pisał o kopalni Neu Glückauf. To jednocześnie dowodzi (i potwierdza inwentaryzacje Grzywacza), że ta kopalnia była już wówczas niedostępna. Z resztą miała wąskie przekroje i nie kierowała się w stronę szczytu góry Osówka, tak jak pisał Demczuk o tym swoim „tunelu ceglanym, szerokim”. I to byłoby na tyle.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Sierpnica cz.2

  1. McLine pisze:

    W Osówce powierzchniowa komercja rozkręciła się jak huragan na Florydzie. Przewodników po terenie za pieniądze przybywa. Tylko w miniony weekend widziałem tam kilka grup. Każdą prowadził jakiś „wszystkowiedzący”. Żałosne to niesamowicie. Na YouTube filmów na temat „Olbrzyma” przybywa w tempie geometrycznym. W każdym praktycznie to samo. Wieje nudą i komercją. Jak nie wycieczka po terenie i podziemiach, to chwalenie się, że oczyszczono kawałek murka lub odkopano fragment toru o którym wiadomo było od dziesiątków lat. TV-prasa towarzyszy temu na każdym kroku z już gotowym nagłówkiem, czyli odsłonięto kolejny fragment układanki „Olbrzyma”. Tak wygląda obecnie żałosna rzeczywistość Gór Sowich.

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Są tacy ludzie, którym jak pluniesz w gębę to powiedzą, że deszcz pada. I co zrobisz? Odnoście artykułów na blogu to będzie tak jak zapowiedziałem. Nie będę więcej poruszał tematu Osówki. Opisałem wystarczająco dużo. W dalszej kolejności opisywałbym jak prowadzono roboty budowlane pod ziemią oraz wszystkie obiekty budowlane na powierzchni łącznie z ich przeznaczeniem. Ale na pewno tego nie zrobię. Niech się teraz wykażą eksploratorzy np. z Głuszycy, bo jak na razie to ja nic nie widzę…

  2. Slaworow pisze:

    Ja w ciągu ostatnich kilku lat byłem w Osówce dwa razy, oczywiście na trasie turystycznej. W okresie kiedy nie było tam trasy byłem jeszcze szczenięciem a poza tym nie interesowały mnie takie tematy.

    Za pierwszym razem oprowadzał przewodnik-burak, którego wysłali chyba tam za karę. Za drugim razem sympatyczna pani (Paulina?), z którą się dało spoko porozmawiać jak ktoś wiedział o co pytać i nie zadawał tzw Standardowych Pytań Turysty-Ignoranta. Ponieważ mieliśmy dobre światło (profesjonalne czołowki eksploracyjne), po drodze zaprowadzono nas do kilku korytarzy do których normalnie się turystów nie prowadzi, bo są nieoświetlone. Fajnie z ich strony.

    W obu przypadkach co mi się nie podobało to że przez podziemia przepędzano nas prawie biegiem (bo następna grupa się zbiera), nie było opcji by się na dłużej gdzieś zatrzymać, pooglądać, pomyśleć, czasem nawet na to by sie zorientować którędy prowadzą.

    Podoba mi się określenie dot. uskoku nawiązujące do kurnika – rzeczywiście wygląda to jak podest na grzędę, miałem podobne odczucia.

    Podczas moich wizyt nie było ściemniania, że tu się produkowało wilkołaki (ani mniejszych podobnych bredni), jedynie przewodnik-burak coś tam mamrotał że chcieli wiercić, kopać ale im urzędnicy nie pozwolili i dalej nie pozwalają, dlatego nic się nie dzieje.

    Kontynuując temat tras to w Rzeczce też byłem ze trzy razy, pierwszy raz jak miałem lat 15, potem lat 18 – wciąż stał w miejscu maluch którym mieli wywozić gruz z wnętrza odkopując cośtam – no i ostatni w zeszłym roku czyli po 14 latach od ostatniej wizyty. Malucha nie było, bo pewnie rdza zdążyla go przez 14 lat zjeść do opon, natomiast gruz jak zalegał, tak zalega w formie i ilości niezmienionej, wszystko jak było, tak jest. OK, doszedł pokaz laserów, wow :/

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Mnie prawdziwą radość sprawia odkrywanie nieznanych faktów historycznych dot. II wojny światowej – dla mnie to świetna zabawa i relaks. Nie cierpię komercji bo przez nią m.in. obiekt Osówka został zablokowany odnoście możliwości prowadzenia tam eksploracji. Nic nie można, jedynie kupić bilet i tak jak piszesz, biegiem, bo druga grupa czeka. Aż się coś robi. Słyszałem, że jest plan, żeby oczyścić i ogrodzić „Siłownię” , „Kasyno” oraz cały teren przyległy, na którym znajduje się infrastruktura naziemna, następnie postawić tam kasę biletową i wpuszczać grupy turystów za opłatą. Masakra. Jakby takie coś zrobiono to już byłby to szczyt wszystkiego.

  3. McLine pisze:

    Dobrze że Soboń nie ma kasy biletowej jako takiej. Podoba mi się tam część podziemna. Skała jest stabilna i można sobie tam usiąść na kamieniu i podumać, nawet godzinę albo dużej jak ma się ochotę. Lubię Soboń, choć już stał się komercyjny. „Wszystkowiedzący” oprowadzają tam turystów. Oni siebie chyba na wzajem nie lubią. Śmiałem się w duchu do siebie, że za niedługo któryś z nich chcąc być konkurencyjny zatrudni do „biznesu” żonę, żeby w ceglanym pomieszczeniu podziemi Sobonia za dodatkową opłatą objaśniała turystom ustami jak wygląda szczęście w małżeństwie. W końcu samą godnością człek się nie naje, tym bardziej jeśli któryś z nich ma taką naturę, że żreć mu się chce bez ustanku..

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Komercja ruchoma (terenowa) mi nie przeszkadza. Jak ktoś chce się błaźnić to ma do tego prawo. Ja nigdy bym nie oprowadzał turystów za pieniądze po terenie, bo uważam, że to jest uwłaczające i daleko poniżej mojej godności osobistej. Ale jak ktoś inny nie szanuje siebie i nie potrafi inaczej zarabiać na życie a w dodatku tak jak napisałeś, ma potrzeby z natury duże (żreć się chce), to cóż poradzić. Niech oprowadza. Lepiej, że żyje z „Riese” niżby miał żyć np. z kradzieży.
      A w ogóle to się mocno dziwię rodzinom z dziećmi, którzy tam przyjeżdżają oraz młodym ludziom (dziewczyny i chłopaki) chcącym miło spędzić razem czas. Nie ma tam (w kompleksie budowy „Riese”) nic przyjemnego do oglądania. Smutne „pomniki” ludzkiej głupoty, kaźni i mordu. Lepiej iść do wesołego miasteczka, do kina lub do teatru, albo wejść na Wielką Sowę.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.