Eksploracja archiwalna

Fragment rysunku żelbetowego zbiornika na wodę (od strony wejścia), które budowano w "Riese" - archiwum prywatne Pawła Jeżewskiego

Fragment rysunku żelbetowego zbiornika na wodę (od strony wejścia), które budowano w „Riese” – archiwum prywatne Pawła Jeżewskiego

W komentarzach pod ostatnim artykułem na tym blogu poruszony został arcyciekawy wątek zawartości archiwów prywatnych oraz zbojkotowanie zawartości archiwów państwowych, z czym się nie zgadzam. Warto jednak zapodać tu jakieś szersze porównanie dla czytelników, którzy są niczego nieświadomymi turystami. Otóż ogólnie rzecz ujmując archiwa państwowe są nieporównywanie większe od archiwów prywatnych. Jeżeli jednak chodzi o zakres tematyczny (konkretny temat) to bywa z tym różnie, tzn., niekiedy większy zbiór znajduje się w czyimś archiwum prywatnym. Jest jeszcze kwestia jakości. Na przykład w moim archiwum znajdują się mapy i lageplany, które są dostępne także w archiwach państwowych, ale w państwowych są w dużo gorszym stanie. Są również i takie dokumenty, których w archiwach państwowych nie ma. Zasadnicza różnica tkwi w tym, że archiwa państwowe są dostępne dla każdego. Archiwa prywatne (zbiory zdjęć, map, dokumentów, filmów, planów sytuacyjno-wysokościowych, dokumentacji inwentaryzacji terenowych, itd.), są własnością PRYWATNĄ i najczęściej nie są te rzeczy nikomu udostępniane. Na koniec warto podkreślić, że często spotykane jest (i żałosne!) chwalenie się zdjęciami dokumentów zrobionymi w państwowym archiwum i pisanie, że ma się je w swoim archiwum prywatnym. 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Eksploracja archiwalna

  1. Histaminer pisze:

    Znam przynajmniej dwa prywatne archiwa w Niemczech w których jest dużo dokumentów. Jeden z właścicieli już trochę opublikował…

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Jeżeli chodzi o „Riese” to archiwa prywatne (moje archiwum i inne, do których mam dostęp) oraz państwowe, mają jeden wspólny mianownik: najwięcej dokumentów jest, które dotyczą Baustelle Wüstegiersdorf. Na podstawie tych dokumentów i badań terenowych można by napisać 600 stronnicową książkę hehe. Na drugim miejscu ilości dokumentów znajduje się Wüstewaltersdorf. Natomiast bardzo mało kwitów jest na Baustelle Ludwigsdorf-Eule :(:( I nie mam tu na myśli tylko polskich archiwów ogólnodostępnych ale również tych spoza granic naszego kraju. A w dodatku to akurat mój ulubiony plac budowy „Riese” 🙁 Chciałbym wiedzieć o tzw. „Gontowej” chociaż połowę tego co wiem np. o „Osówce”. Zdradzę Wam, że mam sporządzoną listę pytań długą na metr odnośnie tzw. kompleksu Gontowa i wciąż zero odpowiedzi. Owszem, bardzo dużo opublikowałem w mojej książce Sekrety III Rzeszy w Ludwikowicach Kłodzkich tego co nie było wcześniej znane o kompleksie Gontowa łącznie z dokumentacją, ale ja chciałbym wiedzieć znacznie więcej.

  2. Slaworow pisze:

    Z archiwami państwowymi są następujące problemy – piszę z doświadczenia ale może to komuś pomoże właściwie ustawić oczekiwania:
    1. AP są dostępne ale w chorych godzinach, w których normalny biały człowiek jest w pracy, więc trzeba brać urlop by tam zajrzeć. Jeśli jest to archiwum znajdujące się poza miastem zamieszkania, najczęściej materiały dostaje się tego samego dnia, w którym się zamawia. Jeśli archiwum znajduje się w mieście, gdzie się mieszka, wtedy materiały najczęściej dostępne są dnia następnego, co znaczy że inwestuje się w nie dwa dni urlopu
    2. Materiały potrafią być rozrzucone po całej Polsce, co utrudnia ich skompletowanie. Przykładowo (z mojej działki) materiały dotyczące kopalń w Kowarach znajdują się w archiwach w Legnicy, Częstochowie, Katowicach, Wrocławiu…
    3. W zasadzie trudno jest o jakichś kompletny i czytelny spis archiwaliów. Często archiwa same nie wiedzą, co mają a opisy potrafią wprowadzić w błąd.
    4. Spisy archiwaliów, jeśli są, często są bardzo ogólne i może pod nimi się kryć wszystko. Od map górniczych po jakieś mało przydatne papiery. Miałem sytuację, że zamówiłem kilka metrów bieżących materiałów dot. jednej z kopalń na Dolnym Śląsku. W tym zbiorze znajdowało się kilka ciekawych map, a reszta to były np. rysunki techniczne m.in. gwoździ używanych do mocowania torów kolejki kopalnianej do podkładów. Ale żeby wyłuskać te wspomniane mapy, trzeba było się przez te „gwoździe” przekopać…
    5. Trzeba wiedzieć gdzie i jak szukać, jak poradzić sobie w archiwum żeby to było efektywne, tym bardziej jeśli ma się mało czasu. To nie jest takie proste wbrew pozorom. Bo dokumentów może być masa (liczona w metrach), ale nas np. interesuje tylko promil z nich… Pracownicy archiwów zazwyczaj są pomocni – no ale różnie z tym bywa…
    6. Oprócz zbiorów skatalogowanych bywa, że w archiwach leży jeszcze cała pokaźna pula zbiorów nieskatalogowanych, czyli nie ujętych w żadnych spisach z różnych powodów. Dostać je można w zasadzie tylko po znajomości…
    7. Część zbiorów potrafi być niedostępna „bo nie”. Np z powodu zalania przez powódź z 1997 roku (tak, tak…), ze względu na ich stan, albo po prostu dlatego że nie wygasła na nie karencja (choć to dotyczy głównie „nowych” dokumentów, czyli z lat 90-tych).
    8. Archiwa to jedno, często ciekawych materiałów potrafią dostarczyć biblioteki uniwersyteckie albo jakieś inne miejsca, które byśmy nie podejrzewali, że znajduje się tam coś ciekawego dla nas. Np. we Wrocławiu jest biblioteka na wyspie Piasek, zawierająca głownie starodruki, ale też są (lub były, jeśli się nic nie zmieniło) archiwa rodziny Magnisów z Bożkowa.
    9. Ciekawe materiały potrafią znajdować się w prywatnych albo państwowych firmach, które są sukcesorem firm operujących na danym terenie dawniej (za komuny, za niemca…). Nie do końca wpisuje się to w definicję archiwum prywatnego, znajdującego się u XY w domu w szafie. Podam dwa przykłady z mojego poletka: a) dokumentacja jednej z podziemnych kopalń magnezytu wciąż znajduje się w przedsiębiorstwie, które w okolicy eksploatuje kamieniołom; b) sporo materiałów dot. jednej z kopalń rud metali znajduje się w archiwum Thyssen Krupp w kolonii, ponieważ ta firma była – przez pewien moment – właścicielem większościowym tejże kopalni

    To tak pokrótce z mojego doświadczenia… Generalnie na szukanie dokumentow po archiwach trzeba mieć duuuuuuużo czasu, cierpliwości, paliwa w baku i trochę pieniędzy. Plus trochę pomysłów na to gdzie coś może być. Przydaje się dobra znajomość historii przemysłowej Śląska – kto tu operował, kiedy, gdzie, co się z nim stało. Z w/w względów przeszukiwaniem archiwów zajmuje się bardzo mało ludzi.

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Odpowiem z mojego doświadczenia:

      1. Zgadza się.
      2. Prawda. Na przykład akta kopalni Wacław są nawet w AAN w Warszawie! Co one tam robią? Powinny wszystkie ciurkiem zostać przekazane do AP Wrocław / Kamieniec Ząbkowicki.
      3. Trudno się dziwić, przy takiej ilości dokumentów, żeby pracownicy znali na pamięć co w danej jednostce archiwalnej w danym zespole się znajduje. To chyba byłoby niemożliwe z definicji. Powstała niedawno taka strona internetowa szukajwarchiwach.pl, która nieco ułatwia poszukiwania. Prawda, że opisy akt bywają mylące.
      4. Miałem podobnie, wiele razy.
      5. To prawda, że poszukiwania konkretnych dokumentów w archiwach często są żmudne i nie rzadko na końcu okaże się, że niewiele się znalazło. Trzeba mieć pomysł, w których archiwach i w których zespołach szukać. Do tego dobrze mieć przysłowiowy łud szczęścia. Pracownicy archiwalni bywają pomocni, ale nie w AP Wrocław przy Pomorskiej 2 (mówię to z własnego doświadczenia).
      6. To nie jest wina pracowników archiwów, że jest ich nierzadko za mało a dokumentów do opracowania dużo. Dlatego są zespoły niekompletne, które będą kompletne, gdy pracownicy archiwalni będą mieli czas się za nie wziąć.
      7. Spotkałem się już z tym, że dana jednostka widnieje w inwentarzu zespołu a dostać jej nie można bo fizycznie jej nie ma. W AP Wrocław nie wszystko jest dostępne, choćby właśnie z tego powodu, że dokumenty są w fatalnym stanie przez tą powódź w 1997 roku.
      8. Ja kupuję dokumenty od ludzi albo sami mi przynoszą, bo mają w swoich domach po Niemcach. Moje archiwum prywatne zaczyna robić wrażenie. Np. mapy, które mam, to albo nie ma ich w archiwach państwowych, albo są, ale w dużo gorszym stanie, nie mówiąc o innych dokumentach, zdjęciach,itd.
      9. Państwowe firmy / zakłady pracy, które posiadają w swoich archiwach zbiory sprzed 1945 roku, mają obowiązek przekazać te dokumenty do najbliżej państwowej placówki archiwalnej.

      Ja na poszukiwania dokumentów mam czas, zapał, pieniędzy też mi nie brakuje i lubię grzebać w archiwach. Nie odniosłeś się do archiwów w innych krajach, czyżbyś tam nie bywał?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.