W związku z tym, że w noworudzkiej prasie (Noworudzianin nr 359, 14-20 grudnia 2018 r.) pojawiła się obszerna recenzja mojej książki o Nowej Rudzie z okresu II wojny światowej, a gazeta ta ma jedynie wymiar lokalny (nie ogólnopolski), więc poniżej przedstawiam szerszemu gronu co w niej na temat mojej książki napisano:
A na koniec taka ciekawostka z księgarni Odkrywca:
Szukaj
-
Ostatnie wpisy
- Raport Siegfrieda Schmelchera
- Jagodziniec „Riese” w literaturze
- „Riese” – eksploracyjne dylematy
- Książka – dodruk
- Riese – Blok V
- Fabryka Mölke Werke
- Elementy „muchołapki”
- Blog zmodernizowany
- Modernizacje na blogu
- Przewodnik Sudecki
- Co nowego o „Riese” ???
- „Pomagamy poprzez sport”
- Tematy zastępcze
- Nowe publikacje o „Riese”
- Korona Nowej Rudy
- AL Wolfsberg
- Tajemniczy tunel
- Szyb górniczy Tiefbau
- Sudety – złota odznaka
- Droga Sudecka – fakty bez mitów
Najnowsze komentarze
- Paweł Jeżewski - Raport Siegfrieda Schmelchera
- Zakonnik - Raport Siegfrieda Schmelchera
- Paweł Jeżewski - Jagodziniec „Riese” w literaturze
- kofacela - Jagodziniec „Riese” w literaturze
- Paweł Jeżewski - „Riese” – eksploracyjne dylematy
Logowanie / Rejestracja
Galeria
Pawle. Co tu dodać ?. Gratuluję.
Dzięki. Ja w dalszym ciągu czekam na recenzję znakomitego w tym zakresie czytelnika „krwi”. Książkę już zamówił, pewnie przeczytał, a tu cisza..
Jeszcze nie przeczytał ale już czyta 🙂
Cieszy mnie to. Zatem czekam TU na recenzje Twoją i recenzje pozostałych czytelników. Ja póki co walczę z Gontową, bo pojawiły się nowe zaskakujące nowości.. 😉
A możesz choć trochę coś powiedzieć o tych nowościach ?
Powiem tylko tyle, że gorąco się zrobiło.
Witaj Paweł i inni tu zaglądający.
Książkę przeczytam niebawem, mam nadzieje że przed końcem tego roku. Gratuluję dobrego słowa ze strony redakcji gazety noworudzkiej…
To gazeta „Noworudzianin”. Książka jest dobra, mnie ciekawi co powiedzą niedowiarki twierdzące, że na Gontowej prace stanęły bezpowrotnie w styczniu 1945 roku.
Czyżby było jakieś nowe trafienie na Gontowej, o którym milczą wszelkie dokumenty bo fakt ten był zwykłym szfindlem.. hm ?
Spokojnie. Różni ludzie tego bloga czytają, więc powstrzymam się od objaśniania tu o co chodzi. Nie wspieramy komercji i nie chcemy medialnej wrzawy – to podstawowa zasada.
A stare kapciochy wzięły się za łby bo nic nie osiągnęli w eksploracji poza internetowym klepaniem w klawisz Tobie zaś można pogratulować upartości w badaniach terenowych i archiwalnych oraz idących za tym efektów, które widać w Twoich publikacjach.
Dzięki, jest mi bardzo miło.
Histaminer, ciekawe jak wiele on ma jeszcze tej wiedzy, którą nie publikuje, np. o Osówce.
To nie ma znaczenia bo i tak nic na temat Osówki i innych tematów nie ujawnię. Przez ponad 70 lat nie było żadnej publikacji na temat tego co działo się w Nowej Rudzie w okresie II wojny światowej. Aż pojawiła się moja książka i teraz możecie o tym poczytać. Opublikowałem również w 2018 roku książkę o wojennej historii Ludwikowic Kłodzkich oraz cykl artykułów do miesięcznika Odkrywca, z których część już ostała opublikowana w ostatnich miesiącach a pozostała część dopiero będzie. Musze teraz odpocząć od pisania i zająć się w pełni badaniami archiwalnymi.
Noworudzianin jak zawsze robi dobrą robotę:) Odkrywca jak wiadomo to pierwsza liga.Fakt jak piszesz przez 70 lat nikt nie usiadł do tematu.Oczywiście mamy książkę Tadeusza Biedy Wśród malowniczych wzgórz nad Włodzicą ale to zbiór ogólnej historii z regionu.Dziwię się też że przez tyle lat nikt nie pochylił się nad tematem.Mieliśmy tylu dobrych historyków w szkołach.Widocznie te tematy czekały na Nas.Chwała oczywiście też oczywiście że przetłumaczono i wydano kronikę Wittiga.Ja mam nadzieję że jeszcze ze dwie niemieckojęzyczne publikacje zostaną przetłumaczone i wydane.Co do zdjęć to na części opisy są z tyłu,źródło też pewne i bombą jest pełny wykaz osobowy.Był trop że jeden z nich żyje ale niestety zmarł w 2016r:( Do tego co dotarłem to był w Wałbrzychu.No i u mnie też będzie sporo sensacji.Mnie tutaj ciekawi reakcji Pani D.Suli wszak to Ona jest niekwestionowanym liderem w części tematu nad którym pracuję.A tym bardziej że w niedługim czasie czeka mnie też wizyta w AMG celem porównania dokumentów i uzupełnienia.Jak do tej pory omijałem to miejsce priorytetem było dotarcie i zebranie dokumentów których nie ma w AMG.
Twój temat jest bardzo obszerny i wykracza mocno poza ramy Nowej Rudy. Ja przyznaję, że Nowa Ruda o okresie II wojny światowej to temat wciąż nie do końca zbadany. Ja wbiłem moją publikacją pierwszą łopatę, ale mam zamiar kopać w tym temacie dalej. Chciałbym za kilka lat uzupełnić tę książkę o nową wiedzę.To samo dotyczy książki o Ludwikowicach Kłodzkich. Oczywiście bardzo intensywnie badam również „Riese” ale z tego publikacji nie zrobię nigdy. Przede wszystkim dlatego, że mnie z Głuszycą i Walimiem nic nie łączy, poza tym nie chcę by z poważnych spraw robiono komercyjny cyrk. AMGR to fundament w Twoim temacie ale skoro bazujesz na innych archiwach a AMGR traktujesz jedynie porównawczo to rzeczywiście zapowiada się mega ciekawie. Pamiętaj, że AMGR współpracuje i ściąga dokumentacje z wielu innych archiwów spoza granic naszego kraju. Ja w ostatnim czasie grzebie w kilku archiwach zagranicznych mało znanych jednak póki co bez efektów, ale jestem cierpliwy jak papier. Czekam na Twoją książkę jak na szpilkach.
Odkrywca był w grudniu na Gontowej. Czyżby Twój grudniowy artykuł i Twoja książka o Ludwikowicach wywołały reaktywację? Na razie widzę mocne 1-0 dla Ciebie.
Odpowiem Tobie na P.W. (e-mail).
Pewnie nie tylko „O” zwróciło uwagę. Trzeba być głupi żeby po przeczytaniu Twoich książek z 2018 roku pewnych rzeczy nie dostrzec mimo, że wyraźnie próbowałeś je w tekście ukryć spychając na boczny tor. A tym artykułem grudniowym przybiłeś pieczątkę. Chyba, że doszedłeś do wniosku, że tak ma być, kto kumaty ten wyciągnie wnioski i będzie wiedział.. albo bardziej o sprowokowanie pewnych działań.. Jak nie chcesz to nie wstawiaj tego komentarza, obszerniejszy wysłałem Tobie pocztą elektroniczną. Liczę, że odpowiesz.
Ja w tych książkach przedstawiłem wszystkie wiadomości, które zdobyłem do tej pory o Ludwikowicach (Gontowa, fabryka amunicji i fabryka leków) i Nowej Rudzie. Odnośnie Gontowej: wnioski po przeczytaniu każdy czytelnik wyciąga sobie sam. Jeden będzie się cieszył z mapek terenu tam zamieszczonych, kto inny przeczyta i powie, że fajna książka bo same nowości, a trzeci przeczyta i będzie dodatkowo analizował. Jednak sama analiza i wnioski nic nie dadzą jeżeli nie pójdą za tym konkretne działania. Jeżeli ktoś po przeczytaniu podejmie konkretne działania eksploracyjne w wyniku których będę jakieś efekty to świetnie! Oby tylko nie szła za tym medialna sieka i komercja, to będę się naprawdę cieszył.
„Krwi” jak tam recenzja?
Przeczytałem, może nie z przyjemnością, bo trudno o przyjemność z czytania o obozach koncentracyjnych, ale na pewno z wielkim zaciekawieniem. Niewątpliwym plusem książki jest to, że potrafi zainteresować człowieka z zewnątrz (w sumie po raz pierwszy w Nowej Rudzie byłem w sierpniu ubiegłego roku). Tak jak i przy poprzedniej publikacji zwraca uwagę wręcz inżynierska solidność autora, nie ma gdybania, wszystko musi mieć oparcie w papierach i terenie… Mogę sobie tylko wyobrazić ogrom pracy wykonanej przez Pawła, w terenie i archiwach. Cieszę się, że trafiłem do grona czytelników Pawła i mam nadzieję, że jeszcze nie raz wezmę do ręki Jego nowe książki.
Bardzo mi miło czytać taki komentarz. Powiem tak: chciałbym za kilka lat, gdy już nakład moich książek się wyczerpie, wydać ich wznowienia tzw. wydania drugie uzupełnione o nową wiedzę, którą zdobędę. A zdradzić mogę już teraz, że w ostatnim czasie zanotowałem duży progres w moich badaniach ad. fabryki Dynamit A.G. Ludwigsdorf, a co będzie dalej? Zobaczymy. Na pewno nigdy nie napiszę książki o „Riese”. Natomiast Nowa Ruda i Ludwikowice (w tym Gontowa jako odcinek budowy „Riese”) jak najbardziej, jeżeli tylko coś nie stanie na przeszkodzie to chętnie się tą wiedzą będę dzielił w nowych wydaniach za kilka lat.
Ciekawy blog.
„Na pewno nigdy nie napiszę książki o „Riese” -rozumiem Twoją decyzję, ale bardzo żałuję, że nie powstanie solidna książka, która choćby częściowo, obaliłaby sensacje i bzdury jakie narosły wokół Riese. Faktem jest, że jedyną zaletą Muchołapek, Podziemnych Miast, Wilkołaków itp. jest rozpowszechnienie informacji, że było coś takiego jak Riese, a ci którzy posiadają zdolność krytycznego myślenia mogą później szukać prawdy (szkoda tylko że źródła są tak rozsiane…). Ja co prawda o istnieniu Riese wiedziałem od dawna, ale na własne oczy zobaczyłem je dopiero w sierpniu ubiegłego roku. W czasie wakacji wraz z 11 letnim synem zwiedzaliśmy różne atrakcje i dotarliśmy (wstyd się przyznać) do Muchołapki… Oczywiście o tym obiekcie naczytałem się mnóstwo niestworzonych historii, ale na szczęście znałem też fakty, więc z wielkim zdumieniem słuchałem przewodnika, który bez cienia zażenowania opowiadał o testach tajemniczych broni, radioaktywności wewnątrz konstrukcji itp… (później miałem okazję zamienić z nim kilka zdań na osobności i dowiedziałem się, że tego wymaga od nich właściciel- mają podsycać atmosferę sensacji….). Później zwiedzaliśmy pozostałe obiekty Riese i wszędzie przewodnicy „wciskali kit” aby tylko podtrzymać aurę tajemniczości, rozumiem komercja, pewnie czynsze są wysokie i trzeba przyciągać turystów… Podobnie było w zamku Książ, zwiedzaliśmy dwukrotnie, za każdym razem z innym przewodnikiem i od każdego słyszeliśmy inne historie (ale zawsze tajemnicze, sensacyjne z nutką teorii spiskowych), młodemu to się nawet podobało, ale chyba nie o to chodzi, żeby okłamywać zwiedzających? Obecnie staram się (w miarę wolnego czasu) poznawać prawdziwe Riese, ale wiem że i tak jestem skazany na czytanie o tym co ktoś inny odkrył, dlatego chciałbym, żeby solidnych publikacji było jak najwięcej. Jeszcze raz dziękuję za Twoje książki.
Pozdrawiam
Od dawna uważam, że według polskiego prawa celowe fałszowanie historii do celów komercyjnych powinno być surowo karane. Niestety tak nie jest. Odnośnie książki o „Riese” to w tej kwestii pozostanę nieugięty. Za to np. napisałem kilka słów o Włodarzu i jest to opublikowane w aktualnym numerze miesięcznika Odkrywca. Ten artykuł trochę może rozczarować lub nawet zaboleć mitomanów, ale fakty są niestety nieubłagane. 🙂
Czytałem już, masz rację wielu to zaboli….
Co jakiś czas w Odkrywcy będą pojawiały się moje artykuły, tak więc spokojnie, nudów nie będzie. 😉
Artykuł arcyciekawy i racjonalny w odróżnieniu od internetowego paplania. Internet – inaczej mówiąc podaj link plus lidar, jest dla starych kapciochów co jedynie siedzą w papciach przed kompem w domu. Taka „eksploracja” polegająca na przeglądaniu internetu co kto nowego wrzucił, kopiowaniu i komentowaniu do niczego nie zaprowadzi.
Prawda prawda. W terenie trzeba być niemal non-stop, kopać, kopać i kopać, mierzyć, badać a do tego ciężka praca w różnych archiwach.
Dzień dobry.
Paweł, przeczytałem książkę… napisana jest z zegarmistrzowską precyzją…Kiedyś pracowałem w KWK Nowa Ruda Piast i Słupiec, miałem okazje zwiedzić całą maszynownie szybu Lech jego katakumby i nie tylko….
Maszynownia jest do dzisiaj, tylko nie ma już w środku maszyn wyciągowych. Bardzo się cieszę, że moja książka się Tobie podobała.
Kapcioch tak wytykał twój blog, a trzeba przyznać jedno. W pojedynkę opublikowałeś kilka pozycji i odkłamałeś kilka spraw. Dlaczego ten specjalista sam nie zrobił podobnej rzeczy? Już ci powiem – większość tych jego tajemnych informacji nie jest jego autorstwa, bo pochodzą z innych blogów i źródeł internetowych. Więc jak tu wydać książkę jak to informacje „copy-paste” ?
Nie wiem o kim mówisz, kto to jest „kapcioch”, ale ok. wstawiłem Twój komentarz. Faktem jest, że dużo eksploratorów z tzw. „środowiska” mnie jeszcze kilka lat temu krytykowało, choć poza krytyką i prowokacjami internetowymi sami nic nie pokazali. A teraz siedzą cicho.