Wrócę jeszcze na chwilę do tematu mojego pobytu na Dominikanie w 2015 roku. Jaka jest Dominikana komercyjna już opisałem poprzednio, jak wygląda ona niekomercyjnie ?? Bieda z nędzą tuszowana przez komercję. Więc nie dawajcie się nabijać w butelkę gdy Wam komercyjny przewodnik próbuje wcisnąć kit, że Dominikańczykom żyje się tam beztrosko, radośnie, że czas jakby stanął w miejscu a wszyscy są tam wiecznie zadowoleni i rozśpiewani. To są BZDURY, za nic na świecie nie chciałbym na stałe mieszkać na Dominikanie. Co innego spędzić tam dwutygodniowy urlop, leżąc na rajskich plażach, nurkować i zwiedzać, a co innego mieszkać na co dzień poza kurortami komercyjnymi…
Mówi się, że na Dominikanie panuje zasada „Maniana”. Ja to nazywam brakiem odpowiedzialności, lenistwem, głupotom, i ciemnogrodem. Np. Prawo jazdy można zrobić tam na różne absurdalne sposoby… ale można też jeździć bez prawa jazdy, kontroli drogowych tam nie ma, można jeździć po pijanemu (częste zjawisko), a tego typu kwiatki wychodzą dopiero gdy powstają ostre wypadki i „biedna” policja ZMUSZONA jest przyjechać na miejsce zdarzenia.
Na Dominikanie (szczególnie w środowisku haitańczyków) spora ilość ludności po narodzinach nie jest w ogóle rejestrowana (fajnie ?), więc radośni Dominikańczycy tak naprawdę nie wiedzą ile ich jest, a populację tego kraju podaje się szacunkowo (o czym to świadczy ?). Ciekawe jak się to ma do kontroli zgonów..
Nie ma na Dominikanie czegoś takiego jak APTEKI, nie ma aptek z lekarstwami. Gdzie zatem kupuje się lekarstwa ?? jedynie na targowisku, i to bynajmniej nie na receptę (nie ma tam czegoś takiego jak recepty). Żebym nie był posądzony o gołosłowność wklejam moje zdjęcie, które pstryknąłem na jedynym z lokalnych Dominikańskich targowisk. Proszę bardzo, jak można na Dominikanie zakupić lekarstwa, pokazuje moja fotografia z prawej strony.
Na Dominikanie poza kurortami dla turystów, panuje bród, bieda i bałagan. Pod tym względem Dominikańczycy przypominają mi Afrykanów. Są po prostu z natury LENIWI.
Ostatnią kwestią, która mnie na Dominikanie wręcz uderzyła, jest tzw. CABANAS. Uwaga, nie dajcie się Drodzy turyści robić w konia, gdy Wam przewodnik opowiada, że CABANAS jest po to, żeby sobie biedni Dominikańczycy, którzy na co dzień mieszkają w 10-ciu w jednym pokoju z biedy, mogli sobie zrobić potomka w ekskluzywnym pokoju z wielkim łóżkiem i lustrem na suficie, gdzie z boku stoi fotel ginekologiczny i rurka do tańczenia… CABANAS to co prawda również nie burdel, ale służy takim właśnie celom… (moje foto z lewej strony) i to na pewno nie biednym Dominikańczykom.
Czesc, dzieki za dzielenie sie twoimi spostrzezeniami.
Ja na Dominikanie bylem 4 razy, glownie poza kurortami. Masz racje ze komercha probuje sie zakryc biede. Ale to nie jest nic specyficznego. We wszystkich krajach 3-ego swiata w ktorych bylem to wyglada tak samo. Takze, przypisalbym to globalnej kulturze i wizerunkowi bycia COOL, raczej niz dominikanczykom.
Co do aptek – to nie zgadzam sie w ogole ze nie istnieja. Pelno jest aptek. Co prawda ceny sa wysokie, ale apteki mozna znalezc na kadym rogu w wiekszych miastach. Byc moze na wsiach wyglada to inaczej.
Pozdrawiam
Ja na Dominikanie byłem tylko jeden raz, ale fakultatywnie kilka razy poza kurortem. Pewnie to i tak za mało, żeby wszystko zobaczyć, dlatego widziałem jedynie „apteki” na targowiskach rybnych..