Na górze Soboń (Ramenberg) podczas II wojny św. powstał w ramach programu budowy „Riese” kolejny plac budowy. Jaki miał numer ewidencyjny nie wiem, na pewno III lub IV. Wiadomo natomiast, że ten plac budowy – podobnie jak pozostałe w ramach „Riese” – został porzucony przez Niemców a sama budowa w ten sposób zostawiona w nieukończonym, dalekim od ukończenia stanie. Wszystko zatrzymało się na trzech pilotowych sztolniach i zaczątkach budowy bocznych korytarzy. Obecnie w tych sztolniach widać na przodkach otwory strzałowe, które tylko czekały na włożenie w nie ładunku wybuchowego i jego odpalenie, i ..się nie doczekały. Również na powierzchni żaden budynek kwaterunkowy nie został ukończony. Wykopano rowy na rury, postawiono zbiorniki wody (których również w pełni nie ukończono). Jedyne co zrobiono to zmeliorowano fragment góry i wykonano drogę. Przygotowano też trochę infrastruktury potrzebnej do prac budowlanych i zgromadzono pewne ilości materiałów potrzebnych do budowy. Z tych materiałów obecnie ostał się tylko skamieniały już cement w workach. Resztę po wojnie wyszabrowano. Rozebrano też baraki obozu, który tam się znajdował. To tak skrótowo o Soboniu.
Mitomani natomiast działają ostro, komercja też z tego co wiem na Soboniu działa, ale po kolei: Mitomani tworzą jak wiadomo mity niepoparte niczym realnym. Dlatego są mitomanami. Na mitomanach zwykle żeruje komercja. To taki rodzaj pasożytnictwa. Mitomani widzą tam swoją wyobraźnią dolny poziom sztolni, a może nawet dwa dolne poziomy (poniżej poziomu wlotów tych trzech znanych o których pisałem powyżej), oraz oczywiście idące za tym niesłychane tajemnice pt. „jak to jest że taka siła robocza, tyle czasu, a tak mało wykonano” itp. hasła. Komercji to się podoba bo to nakręca ekspansję naiwnych i głodnych tajemnic turystów. I koło się zamyka. Mnie to nie przeszkadza, jeżeli taka jest sytuacja na Soboniu. Może sobie tam nawet stu wieśniaków oprowadzać turystów za marne grosze, lub nawet za chleb i wodę byle nie być głodnym, i to mnie wszystko nie obchodzi. Tak długo jak długo ja mogę tam sobie spacerować, badać, wchodzić do podziemi do woli i na dowolnie długo (czyli tak długo jak ten teren nie jest sprywatyzowany komercją i zablokowany), ja pozostanę obojętny na to, że ktoś tam kogoś komercyjnie oprowadza. Ja osobiście nigdy nie będę nikogo po terenie budowy „Riese” oprowadzał za pieniądze, bo to byłoby daleko poniżej poziomu mojej godności osobistej.
Czy na Soboniu jest co badać ? Ja uważam, że jest tam się nad czym pochylić, i to zrobiłem. Np. kto z zainteresowanych nie czytał książki Abrahama Kaizera i nie zadał sobie pewnych pytań ad. Sobonia ? ja czytałem i sporo sobie pytań zadałem ad. Sobonia i znalazłem już odpowiedzi, które z kolei zrodziły nowe pytania, a odpowiedzi, które na nie znalazłem nie prowadzą na górę Soboń..