Szyb górniczy Tiefbau

Górniczy szyb Tiefbau o głębokości 350 m: wydechowy i materiałowy, który należał do kopalni Wenceslaus w powiecie kłodzkim na Dolnym Śląsku, budzi wśród wielu niedoświadczonych badaczy historii niewyjaśnione kontrowersje. A prawda jest taka, że nie było w nim nic zagadkowego. Historia budowy tego szybu, okres jego funkcjonowania i likwidacji, są bardzo dokładnie udokumentowane. Cała dokumentacja odnośnie powyższego znajduje się w polskim archiwum. Tak więc polecam się tam wybrać zamiast pisać do mnie e-mailowo licząc na gotową kwerendę, co często czynicie. Powyżej fragment archiwalnej mapy, na której zaznaczono m.in. szyb górniczy Tiefbau. To dla tych, dla których wyjazd do archiwum byłby wyprawą życia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

28 odpowiedzi na Szyb górniczy Tiefbau

  1. Mikrob pisze:

    Część. Dobrze napisane. Większość siedzi na internetowych stronach (facebook itp.) i czeka na newsy a nowe pokolenie eksploratorów działa na zasadzie pisania do bardziej doświadczonych teksty typu „wyślij mi to”.

  2. RUBENGRUBE pisze:

    Dokładnie tak. Czekają na gotowca a i często siędarza że tego gotowca przypisują sobie bądź dokładają jakieś dziwne teorie. Ja dodam że oprócz wyprawy do archiwum polecam częste wyprawy w teren.

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Prawda. Większości nawet nie była nigdy w archiwum a po terenie jedynie biegają kręcąc głupie nic nie wnoszące do tematu filmiki na YouTube. To nie jest eksploracja terenowa bieganie z aparatem i kamera po terenie. Wiedza w przestrzeni publicznej zatrzymała się póki co od marca 2023 r. i teraz mam bekę z tego co będzie dalej.

      • Mckornik pisze:

        Prawda to jest taka że przez ostatnie kilka lat wiedza na temat OLBRZYMA zwiększyła się w przestrzeni publicznej tylko dzięki dwóm badaczom, Tobie i R. Owczarkowki. Przy czym ten drugi w zasadzie jedynie przelał na papier dokumentacje do której osobiście nie dotarł do czego się przyznał nazywając swoją najnowszą książkę „pracą zbiorową”.

        • Paweł Jeżewski pisze:

          Szkoda tylko , że nie podal źródła gdzie pierwszy raz zobaczył dokumenty związane z dzierzawa Haus Mohaupt przez IG Schlesien od Dr frau Mohaupt. Popełniłem błąd podając sygnaturę i nazwę zespołu w artykule w miesieczniku „Odkrywca” (luty 2020). To ja pierwszy dotarłem do tych dokumentów w archiwum i pierwszy je opublikowałem. Przypis powinien być skierowany przede wszystkim do tego artykułu w „Odkrywcy”. Jest jakaś etyka w środowisku eksploratorów. Widać nie dla każdego. W odpowiednim czasie tę sprawę bardzo mocno naglosnie a jak przycichnie to naglosnie ponownie i tak w kółko.

  3. kliper2 pisze:

    Witam! Podawanie źródła z którego się korzysta ma swoje wady ( jak widać) i zalety. Moim zdaniem każdy szanowany eksplorator powinien podać materiały na których podstawie coś ustalił. Tym samym można sprawdzić na ile jest wiarygodny i czy nie opowiada jakiś bajek. A postawa pana O jak widać wydaje się być samolubna i podła, woli się dorobić na czyimś garbie. A przecież nic by mu z tego tytułu nie ubyło.

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Według mnie napisanie na końcu książki adnotacji „praca zbiorowa” nie załatwia sprawy, zwłaszcza że w tej książce zostałem niejako wycięty z badań archiwalnych, skoro podano na samym jej początku, że jestem eksploratorem tylko terenowym a nie terenowo-archiwalnym. To jest duża różnica.

  4. Mikrob pisze:

    To jest kuriozalna sytuacja. Wyobrażam sobie to tak że „Analityk” siedzi w papciach w domciu a sługusy latają po archiwach po całej Europie ponosząc koszty i znoszą w zębach dokumenty do analizy „Analitykowi” by ten następnie mógł napisac książkę jako autor a na jej końcu uczciwie przyznać (sic.) że ta książka to tak naprawdę praca zbiorowa.

  5. WeryfikacjaWTerenie pisze:

    Dzień dobry, nie mogę zrozumieć zawziętości mściwości i pokazywania że to Pan jest najlepszy, Pan wszędzie był, wszystko widział, wszyscy dookoła są głupi nic nie wiedzą. Nikt nie odbiera tego że robi Pan dużo w tym temacie, napisał Pan świetne książki …skąd ten jad? O nic nie można zapytać, ja proponuję coś z tym zrobić.

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Bez przesady z tym, że ja wszędzie byłem i wszystko widziałem. W każdym razie ja tak nie twierdzę. Pytać Pan może ale ja nie mam konieczności odpowiadać. Chcę to odpowiem. W tematyce „Riese” czuje się b.mocny, na pewno lepszy od „legendy” który ma wielki problem z ustaleniem przebiegu trasy kolejek wąskotorowych w Górach Sowich (o zgrozo) a bada „Riese” bez mała 50 lat. Kolejny orzeł, który w końcu (w końcu!) się przyznał, że inni robią za niego pracę archiwalną, choć każdy myślący i siedzący w temacie dostrzegał to od dawna. Na moją ciężką pracę powołał się w przypisach jedynie w zakresie eksploracji terenowych z całkowitym pominięciem mojego dorobku w zakresie badań archiwalnych. Nadal uważam, że to najlepsza książka o „Riese” jaka się do tej pory ukazała w sprzedaży, jednak czuje się pokrzywdzony. Sprawdzałem w archiwum i wiem kto w których dokumentach był pierwszy i kto pierwszy dany dokument opublikował. Na moim miejscu Pan też by się wkurzył.

  6. Mikrob pisze:

    Doszły mnie słuchy że właśnie ukazała się nowa książka e-book o Riese. Autorem jest jakis Grabski. Pierwszy raz o nim slysze. Ponoć prowadził w ostatnich latach intensywne badania terenowe na Wielkiej Sowie i doszedł do zaskakujących wniosków.

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Słyszałem o tym też. Na zachodnim zboczu Wielkiej Sowy znajdują się ujęcia wody skąd bierze swój początek wodociąg OT. Opisałem ten wodociąg w „Odkrywcy” na podstawie dokumentów archiwalnych, do których PIERWSZY dotarłem w archiwum jak i na podstawie badań terenowych oraz mojej wiedzy technicznej. Oczywiście te badania mają swój ciąg dalszy ale nie zamierzam ich już publikować.

  7. kliper2 pisze:

    Mnie już po przeczytaniu pierwszych wypowiedzi w tej książce podcięło kopyta i stwierdziłem że puki co nie będę marnował czasu na tę pozycję „ Po przeczytaniu przedstawionej przez Joannę Lamparską opowieści niemieckiego sapera o ukrywaniu konwoju ciężarówek w zboczu góry Ślęży postanowiłem sprawdzić tę historię.“

    • Paweł Jeżewski pisze:

      He he. Grabki ma jednak swoich fanów. Zasięgnąłem języka i okazało się, że jest nim Jusif, który twierdzi, że na wielkim zlocie eksploratorów w Zamku Książ, siedział obok mnie. Tyle, że nie chce żadnego zdjęcia swojego przesłać mi na e-maila, żebym wiedział kim on jest i czy faktycznie tam był 🙂 Wracając do Grabskiego o ile dobrze kojarzę to jest to starszy jegomość. Widziałem go w Hubercie w Walimiu gdy „Legenda” próbował mnie wtedy wciągnąć w jakieś absurdalne poszukiwania sztolni „Riese” w masywie Wielkiej Sowy. Powiedziałem, że nie będę wiatru w polu gonił bo tam według mnie żadnych sztolni „Riese” nie ma, na co się „Legenda” oburzył. Przy okazji ciekawa rzecz: mitem jest według mnie to, że zajazd Hubert jest miejscem kultowym, gdzie spotykają się eksploratorzy. Zajmuje się eksplorację kilkanaście lat a jak byłem tam 3 razy w życiu to maks.

  8. Pirx pisze:

    Szanowny Panie Pawle,
    Czytam z uwagą Pana blog, byłem również na zamku Książ na zjeżdzie Odkrywcy (uprzedzam Pana zastrzeżenia: byłem w grantowej bluzie GAP, i zadałem Panu pytanie na panelu dyskusyjnym na temat kontaktu z niemieckimi firmami pracującymi dla Riese, Przypominam i się identyfikuje, bo jak widać powyżej z konteksu wypowiedzi jest to dla Pana ważne z jakiegoś powodu, BTW jest na stronie Odkrywcy moje zdjęcie). Po tym długim poczatku wywołanym Pana problemami z krytyką i jej przyjmowniem wracam do meritum.Warto zauważyć że nikt, powtórzę nikt, na tym blogu nie kwestionuje Pana osiągnięć i warości artykułów i książek ktore Pan napisał. Jako czytelnik mam jednak prawo stwierdzić ze nie ma Pan dobrego pióra – bo jak to Sobie tłumacze – jest Pan historykiem i badaczem a nie pisarzem, wiec oceniam Pana dorobek pod względem merytorycznym a nie stylistycznym. Merotyryka która Pan przkazuje jest na dobrym a nawet wysokim poziomie, Styl jak dla mnie – fatalny (co również notuje sie na tym blogu) Podobnie dotyczy to Pana prezentacji o Jagodzińcu na zamku Książ. Szybko,bez ładu i składu i planu zaciekawienia słuchacza. Krytyka Pana Owczarka, że wiele z wykorzystanych informacji to Pana praca jest bardzo ciekawa i w sumie podchodzi pod prawa autorskie. Z jedenej strony chwali Pan tą ksiązkę za najlepszą do tej pory o Riese, z drugiej ma Pan wielkie pretensje do autora o korzytanie z Pana wiedzy i badań. Nie wiem jak to pogodzić i jak to odczytwywac bo znowu jest Pan enigmatyczny, stawia się w roli mędrca który to wszystko dał na przysłowiowej tacy a inni (czytaj RO) to wykorzystali. Koncząc (chodz nie wyczerpujac tematu) zaistniał Pan w przestrzeniu publicznej tym blogiem, książkami, artykułami i prezenatacją. Prosze więc o spokojne przyjmowanie uwag, dyskusji czy nie zgadzanie się z Pana bardzo egocentrycznym pisaniem w tych sprawach. Miło byłoby Pana czytać czy słuchać bez tego moraliztaroskiego zacięcia, traktowania wszystkich z góry Ex cathedra. Warto pamiętać ze dyskusja jest motorem postępu i normą powtórze normą w badanich naukowych, a jak rozumiem tak należy ( i jak byPan chciał jak mniemam) traktowac Pana niezprzeczalnie wybitną prace w terenie i archiwach Riese. Pozdrawiam serdecznie.

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Dobry wieczór. Dziękuję za konstruktywną krytykę, choć nie do końca przyjmuje argumenty. Redaktor Naczelny miesięcznika „Odkrywca” bardzo chwalił mój styl pisania, podobnie jak Redakcja „Gazety Noworudzkiej”, a także czytelnicy moich artykułów jak i książek. Moje książki bardzo dobrze się sprzedawały i właściwie to sprzedały się już wszystkie egzemplarze a nakład nigdy nie był mały. Proszę tu przykład: https://odk.pl/search-1.html?fs=1&je=1&x=0&y=0&title_authors=je%C5%BCewski żeby Pan nie myślał, że to puste słowa. Co jakiś czas otrzymuje od Czytelników na e-maila zapytania kiedy jakąś nową książkę napiszę i wydam bo przyjemnie się moje książki czyta i można się z nich wiele nowego dowiedzieć. Kilka wydawnictw proponowało mi współpracę w zakresie pisania i wydawania książek. A Pan jest póki co jedynym, od którego otrzymałem krytykę za moje „pióro”. REWELACJA, naprawdę. Na blogu odpisuję niekiedy szybko na ile mi czas pozwoli, więc tu nie ma tekstów wysokich lotów, ale nie o to tu chodzi. To tylko blog do dyskusji i swobodnych wypowiedzi merytorycznych. Na pewno zgodzę się z Panem, że moja prezentacja na Zamku Książ o Jagodzińcu była fatalna. Myślę, że wyszedł wtedy mój brak doświadczenia w takich prezentacjach (to był mój pierwszy taki występ na żywo przed tak dużą publiką). Nie uważam, że p. RO łamie prawa autorskie. Tego mu zarzucić nie można. Na ostatnich stronach jego „pracy zbiorowej” są przypisy do moich książek oraz do innych publikacji, z których korzystał. Jedynie mam żal, że znamy się tyle lat i nie raz współpracowaliśmy w temacie „Riese”, a zamiast podać jako źródło dokumentów walimskich przypis do mojego artykułu w „Odkrywcy” (luty 2020 r.), gdzie po raz pierwszy się one ukazały – bo ja do nich pierwszy dotarłem za co mnie chwalił na Zamku Książ przed tymi prelekcjami – to podał bezpośrednie źródło (archiwum) tych dokumentów. No cóż, miał do tego prawo. W zasadzie mnie w ogóle pominął jako eksploratora archiwalnego na początku tej książki podając, że jestem tylko eksploratorem terenowym. Pamiętam jak w jednym z moich artykułów w „Odkrywcy” podałem jako źródło jego książkę a w innym z kolei jako źródło artykuł jego autorstwa. A też mógłbym pominąć go i zamiast powyższego podać źródła do archiwów, bo też z nich korzystałem. Ale byłem po nim = RO był pierwszy, widziałem to w metryczkach danych jednostek archiwalnych. A później on pierwszy te dokumenty opublikował. Więc uważam, że postąpiłem fair z szacunku do jego ciężkiej archiwalnej pracy, podając jako źródła jego publikacje. On tak nie zrobił. Na koniec chciałbym sprostować Pana wypowiedź o mnie, że ja jestem historykiem. Nie jestem historykiem. Jestem inżynierem z wieloletnim doświadczeniem zawodowym w branży ciepłowniczej. Hobbystycznie jestem eksploratorem terenowo-archiwalnym o czym RO zapomniał albo celowo pominął w „pracy zbiorowej”.

  9. Okiem Umarlaka 40 pisze:

    Paweł, jak chcesz możemy napisać razem książkę o Ludwikowicach Tak mniej więcej od roku 1700 do 1944 bo takie materiały posiadam.
    https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02xaup5N6wYWNzvHWqCu4A5DjNEtGaYnU3gAiSY5UdFrAfw4hhrcKs1yMGBFLR4hBDl&id=100092675925363
    Masz link do posta. Pozdro

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Dziękuję za propozycję z Twojej strony. Jednak dosyć się już się napisałem publikacji i na razie niczego nowego nie chcę publikować. Nadal zajmuję się poszukiwaniami dokumentów archiwalnych i pracą terenową a poza tym mam mało czasu z powodu wielu innych zajęć, więc tym bardziej pisanie książek muszę odpuścić. Trzymam jednak za Ciebie kciuki, napisz solidną pracę naukową o historii Ludwikowic Kłodzkich opartą o źródła archiwalne nigdy wcześniej niepublikowane. Nie bierz od nikogo materiałów, na zasadzie: ten da mi takie dokumenty, ten przyniesie mi takie materiały, a ja będę analizowała i pisała… Publikuj tylko dokumenty, do których sama i pierwsza dotarłaś. Tyle moich rad 🙂

  10. Okiem Umarlaka 40 pisze:

    Mam swoje źródła, z moich zbiorów, których nikt nigdy nie miał w rękach prócz tych, którzy te dokumenty sporządzali. Nie udostępniam nikomu i od nikogo niczego nie biorę. Szukam sama i sama pracuję. Co do książki…może spróbuję. W sumie jest o czym. Dowiesz się pierwszy

    • Paweł Jeżewski pisze:

      RO powinien brać z Ciebie przykład 🙂

      • Okiem Umarlaka 40 pisze:

        Eeee no bez przesady ale prawda jest taka, że do wszystkiego dogrzebalam się sama , dlatego też nikt ode mnie niczego nie dostanie. Archiwa stoją otworem, koniec języka za przewodnika, a wiesz dobrze, że jeśli zyskasz zaufanie ludzi , to też się informacja podzielą. Nie uważam za słuszne, by zawłaszczać sobie czyjąś pracę. Więcej…Uważam to za chamstwo i tyle.

  11. Zakonnik pisze:

    I najlepiej nie podawaj sygnatur.

    • Paweł Jeżewski pisze:

      Nie tylko sygnatur ale i w ogóle całej tzw. ścieżki archiwalnej. Ja popełniłem błąd, że w moich książkach i w artykułach w „Odkrywcy” podawałem precyzyjnie nazwę archiwum, nazwę zespołu, sygnaturę i nawet strony, żeby pokazać Czytelnikom, że publikowane przeze mnie dokumenty są prawdziwe i dla weryfikacji każdy może następnie pojechać do danego archiwum i w łatwy sposób mając już podane źródło, sięgnąć po te dokumenty. Od tej pory na przyszłość gdybym jeszcze cokolwiek chciał publikować, to podam w źródłach np. Archiwum Państwowe w Polsce. Albo w ogóle źródło: Archiwum. I tyle. 🙂

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.