
Żelbetowa podstawa pod wieżę chłodni kominowej w Ludwikowicach Kł. – fot. Paweł Jeżewski
Moja książka pomału smaży się już do druku. A tymczasem postanowiłem coś tu na blogu opisać, do czego nie odnoszę się w książce. Każdy inteligentny człowiek i psychicznie zdrowy wie, że tzw. „muchołapka” w Ludwikowicach Kł. to jest żelbetowy element chłodni kominowej. Ja jednak nie o tym pisać chciałem. Nie będę również opisywał tu jakie były losy tamtejszej elektrowni, które były związane z koniecznością postawienia tej budowli. To nie jest materiał, który można opisywać na ogólnie dostępnym internetowym blogu, poza tym opis zająłby dużo miejsca. Opiszę tylko jak to dokładnie było z tym basenem chłodni, bo jeszcze nikt w literaturze tego poprawnie nie zrobił.

Kąpiel w basenie chłodni kominowej w Ludwikowicach Kł. – źródło: https://dolny-slask.org.pl/6849322,foto.html
Powszechnie wiadomo, że pierwsi polscy mieszkańcy Ludwikowic Kłodzkich oraz okolicznych wsi, uczęszczali na teren byłej fabryki Dynamit AG, w celu zażywania letnich kąpieli w sztucznym, żelbetowym zbiorniku wody, należącym do elektrowni Ludwikowo, która funkcjonowała jeszcze przez wiele lat po zakończeniu wojny. Zbiornik ten był podzielony na trzy zasadnicze części, których każda znajdowała się na różnych głębokościach od powierzchni. Pierwsza część, miała długości (licząc od brzegu) około 1,5 m. W tych miejscach zbiornik osiągał głębokość około 1,2 m. Następnie był stopień prowadzący do drugiej części, z której głębokość zbiornika wynosiła ponad 2 metry. Trzecia część ulokowana była od strony elektrowni. Powierzchnia dna trzeciej części zbiornika wynosiła około 9 m2, a głębokość w tych miejscach wynosiła ponad 3 metry. Z tej części zbiornika prowadziła przez ścianę rura o średnicy 600 mm, do mieszczącej się po zewnętrznej stronie, stacji pomp. Były tam dwie pompy, które stały w drewnianej zabudowie. Od pomp, prowadziły do elektrowni dwa rurociągi wodne o średnicy 200 mm. Rurociągi podwieszone były na stalowych konstrukcjach. Z niemal całej powierzchni dna chłodni, wystawała duża ilość czworobocznych żelbetowych słupów pod urządzenia wewnętrzne chłodni. Słupy rozmieszczone były w odległości około 1,2 metra od siebie, rzędami. Ze względu na likwidację trzeciego turbozespołu, w skład którego wchodziła omawiana chłodnia, rozebrano wieżę kominową oraz jej urządzenia wewnętrzne, a zbiornik zaczęto wykorzystywać jako basen dodatkowo ochładzający wodę z obiegu chłodniczego w pracujących chłodniach kominowych nr 1 i 2. Osobna rura prowadziła z elektrowni i kończyła się zagięciem w „fajkę” przy górnej krawędzi zbiornika chłodni. Jako ciekawostkę podam, że woda do obiegu wodno-parowego pobierana była z dolnej części Ludwikowic Kłodzkich z rzeki Włodzica, wpierw do dwóch dużych zbiorników, w których mieściły się filtry koszowe. Z tych zbiorników woda tłoczona była do Elektrowni.

W pierwszej części budynku mieścił się transformator, w drugiej stacja pomp – fot. Paweł Jeżewski
Za jakiś czas mój znajomy wstawi zdjęcia tych zbiorników na dolny-slask.org. O tych zbiornikach napisane jest lakonicznie na wykazie obiektów elektrowni Ludwikowo (AP Wrocław, zespół: Zakłady Energetyczne Okręgu Dolnośląskiego, sygnatury tu nie wstawię, niech sobie tuptusie archiwalne same dotrą, jest tam trochę tych jednostek, w końcu to takie orły co wdrapują się po schodach, aż na pierwsze piętro budynku przy ul. Pomorskiej, i jeszcze się tym chwalą, jakie z nich eksploratory, wow!).

Kąpiele w basenie chłodni kominowej w Ludwikowicach Kł. – źródło: https://dolny-slask.org.pl/6849303,foto.htm
Co dalej z tym basenem? Otóż najstarsi mieszkańcy Ludwikowic Kłodzkich, z którymi rozmawiałem wspominają, że woda w tym zbiorniku zawsze była ciepła i bardzo czysta, dlatego będąc dziećmi często chodzili tam zażywać letnich kąpieli. Było to oczywiście kąpielisko „dzikie”. Wystające ponad lustro wody słupy, służyły kąpiącym się, jako miejsce do wchodzenia, a następnie ponownego wskakiwania z nich do wody. Dno zbiornika, ściany boczne oraz wspomniane słupy, były pomalowane na seledynowy kolor, dlatego woda w zbiorniku, widziana z określonej odległości, mieniła się błękitnym kolorem. Taką samą farbą pomalowana była również żelbetowa konstrukcja pod chłodnię kominową. Woda w zbiorniku chłodni miała dużo wyższą temperaturę niż woda spiętrzona w rzece za pomocą tamy zbudowanej z kamieni i darni. Poza tym nie było nieprzyjemnego mułu, który zalegał na dnie w okolicznych stawach. Z tych powodów ilość ludzi kąpiących się latem w zbiorniku chłodni, zawsze była duża. Najstarsi mieszkańcy Ludwikowic Kłodzkich pamiętają tragedię, która się tam wydarzyła. Otóż w omawianym zbiorniku wody podczas kąpieli utonął chłopiec. Po tym fakcie, na żelbetowym pierścieniu, stanowiącym konstrukcję podstawy chłodni, namalowano czerwoną farbą duży napis informujący o zakazie kąpieli. Jednak kąpano się tam nadal (Panie Owczarek, nikt z powodu tej tragedii basenu tam nie zasypał!). Po zamknięciu i zlikwidowaniu elektrowni w latach sześćdziesiątych, wodę z basenu spuszczono. Po określonym czasie, który upłynął od spuszczenia wody, dno zbiornika wskutek zanieczyszczeń zaczęło porastać mchem i trawą. Pod koniec lat siedemdziesiątych, do okolicznych mieszkańców dotarła informacja, że lokalne kierownictwo KWK Nowa Ruda planuje przystosować zbiornik do utworzenia otwartego basenu kąpielowego.

Żelbetowe słupy, leżące w pobliżu zasypanego zbiornika chłodni kominowej w Ludwikowicach Kł. – fot. Paweł Jeżewski
W tym celu konieczne stało się usunięcie wszystkich słupów żelbetowych wystających z dna zbiornika. Słupy usuwano w czynie społecznym. Wyłamywano je za pomocą siłowników służących do podnoszenia szyn i podkładów kolejowych. Po wyłamaniu wszystkich słupów, palnikiem ucinane były zbrojenia. Część słupów została wyciągnięta z basenu i użyta do umocnienia brzegów pobliskiego strumienia na dwóch jego odcinkach. Pierwszy odcinek ciągnął się od ulicy Fabrycznej do miejsca, w którym strumień wpływa do podziemnego kanału w pobliżu budynku elektrowni. Drugi, ciągnął się od wylotu podziemnego kanału do miejsca, w którym znajdował się magazyn kolejowy, przy torze kolejowym, w pobliżu hałdy kamienia z kopalni Wacław. Słupy, które zostały wyjęte, ale nie znalazły zastosowania, zalegają na skarpie oraz w pobliżu żelbetowej podstawy pod wieżę chłodni kominowej. Łatwo można je identyfikować, ponieważ miejscami zachowała się na nich ta sama seledynowa farba, której pozostałości widoczne są również na żelbetowej podstawie pod chłodnię kominową. Reszta słupów została w basenie ponieważ okazało się, że zamiar utworzenia basenu kąpielowego nie doczeka się realizacji. Firma, która produkowała pustaki z żużla z elektrowni (eksploatowała w tym celu hałdę na górze Włodyka) podjęła zamiar wykorzystania żelbetowej konstrukcji podstawy chłodni do budowy powierzchniowego magazynu. Wówczas konieczne stało się zasypanie zbiornika chłodni w całości, więc zasypano go, aż po krawędzie brzegu. Po niedługim czasie firma przestała prosperować i budowa powierzchniowego magazynu nie została ukończona.
I tak to wyglądało.
A teraz pozostaje Wam już tylko czekać na książkę 🙂