„Riese” – dokumentacja

W zagadkowej sztolni w Górach Sowich należącej do programu "Riese"

W zagadkowej sztolni w Górach Sowich należącej do programu „Riese”

Jakiś czas temu dzięki uprzejmości Wałbrzystkiego badacza historii Romualda Owczarka widziałem autentyczny archiwalny plan niemiecki sporządzony na potrzeby realizacji programu budowy „Riese”. Widniała na nim naniesiona lokalizacja podziemnego żelbetowego magazynu służącego do składowania materiałów wybuchowych i detonatorów. Gdybym zawierzał niemieckim dokumentom archiwalnym bez weryfikacji w terenie to dzisiaj pewnie uważałbym, że ów magazyn faktycznie się tam znajduje. Niestety fakty wyglądają tak, że w tym miejscu jest jedynie lita skała. W ogóle nie wybudowano tam żadnego bunkra na materiały wybuchowe (które swoją drogą przechowywano na tym placu budowy w zupełnie innym miejscu w całkowicie inny sposób).

Podczas pobierania próbek "dziwnych nacieków" w sztolni nr 3 w Osówce (06.2012)

Podczas pobierania próbek „dziwnych nacieków” w sztolni nr 3 w Osówce (06.2012)

Prowadzę z kolegami badania w górach sowich, które polegają m.in. na zbieraniu relacji pierwszy polskich osadników, przybyłych tu za frontem rosyjskim, jak również autochtonów (Niemców). Jestem ostrożny, ponieważ wiele z tych przekazów okazało się zwykłymi konfabulacjami lub po prostu bajkami. Najgorzej, że tym podobne wielokrotnie były publikowane bo autorowi, który te relacje w swoich pożal się boże książkach przytaczał nie zależało na ich zweryfikowaniu. Stąd m.in. tyle krążących w obiegu mitów na zasadzie ten powiedział a ten się zesrał. Moim zdaniem w badaniach historii nie należy brać bezkrytycznie tego co starzy ludzie mówią, tylko dlatego, że byli już na świecie gdy trwała wojna i pamiętają pierwsze powojenne lata. Przede wszystkim w tamtym czasie zwykle byli jeszcze dziećmi. Owszem, jeżeli jakaś relacja nosi znamiona faktów wówczas można taką relację przytoczyć. Mało jest jednak takich relacji. Osobiście w początkach moich badań pod wpływem emocji wpadałem w takie pułapki. Np. dla przypomnienia raz jeszcze podaję poniższy plan nakreślony według relacji pierwszych polskich osadników. Ile w nim jest faktów a ile mitów wiedzą te osoby, które zweryfikowały temat badaniami w terenie. Ja ze swojej strony powiem, że się rozczarowałem, bo liczyłem, że przynajmniej połowa z tego okaże się prawdziwa. GW-1024x723

Nie zbieram wycinków ze starych gazet, nie jestem eksploratorem gazetowym. Po pierwsze są to materiały, które już ujrzały światło dzienne, ktoś je napisał, opublikował i były czytane. To żadna nowość ! Po drugie często były to tzw. dziennikarskie kaczki, artykuły mające wówczas wywołać chwilową sensację, nie ważne jak daleką od faktów. Po co dalej takie coś odgrzebywać i powielać, czy niedostatecznie dużo już mitów krąży w świecie eksploracyjnym ? korzysta na tym tylko komercja ! Ogólnie uważam, że za fałszowanie historii powinny być takie same kary jak za fałszowanie pieniędzy. Może wówczas zamiast 100 publikacji mielibyśmy 5, ale za to była by pewność, że to co czytamy to są fakty, a nie bajki obliczone na ich bezpieczną sprzedaż. To tak na marginesie.

Kowalski M.Jacek, Rekuć Zbigniew, Kudelski J.Robert, Tajemnica „Riese”, wyd. „Biuro Odkryć” Łódź 2002, s 35 [za: CAW IV 504.7] (fot.PJ)

Kowalski M.Jacek, Rekuć Zbigniew, Kudelski J.Robert, Tajemnica „Riese”, wyd. „Biuro Odkryć” Łódź 2002, s 35 [za: CAW IV 504.7] (fot.PJ)

Na podstawie wszystkich znanych mi dokumentów obrazujących pierwsze powojenne inwentaryzacje prowadzone w Górach Sowich przez różne pojawiające się tam po sobie komórki oraz instytucje państwowe oceniam, że wszystkie te działania były za każdym razem w odniesieniu do rzetelnego badania historii, zwyczajną kpiną. Nie dość, że na wszystkich dokumentach inwentaryzacyjnych rozkład podziemnych sztolni został narysowany błędnie (patrz np. kap. Niewęgłowski), to niemal zupełnie zignorowano infrastrukturę znajdującą się na powierzchni (nie porobiono żadnych planów rozmieszczenia przestrzennego obiektów strategicznych !). W centrum uwagi owych instytucji za każdym razem były głównie remanenty pozostawione przez nazistowskie wojsko oraz przez IG Schlesien. Wywożono cegłę, tłuczeń, nadający się jeszcze do użytku cement, piach, pręty zbrojeniowe i inne materiały budowlane. Nie przesłuchano wówczas wszystkich żyjących świadków lub możliwie każdego żyjącego jeszcze na tych terenach pierwszego polskiego osadnika. Nie prowadzono żadnych działań eksploracyjnych mających na celu przebieranie obwałów blokujących dostęp do dalszych części chodników. Państwo najwyraźniej do dzisiaj nie jest zainteresowane przeprowadzeniem rzetelnych badań na tym terenie.

Nie zawierzam więc ślepo dokumentacji. Dla mnie jeżeli ja mogę czegoś dotknąć i coś zmierzyć miarką, że ma np. długość 2,0 mb to znaczy, że ma długość 2,0 mb i to jest wtedy fakt. Teraz dla porównania małe fragmenty planów z Ludwikowic Kłodzkich (całość tych planów jest w moich zbiorach).

Fragment planu sytuacyjnego z obiektami fabryki amunicji w Ludwikowicach Kł. (rok 1942)

Fragment planu sytuacyjnego z obiektami fabryki amunicji w Ludwikowicach Kł. (rok 1942)

Fragment planu sytuacyjnego rozmieszczenia obiektów w fabryce amunicji w Ludwikowicach Kł. (luty 1956 rok)

Fragment planu sytuacyjnego rozmieszczenia obiektów w fabryce amunicji w Ludwikowicach Kł. (luty 1956 rok)

Wybierzcie się teraz w teren i sprawdźcie czy to się zgadza ze stanem faktycznym. Zapewniam, że to tylko mała część.. knotów ! To tyle na razie jeżeli chodzi o dokumenty..

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | Dodaj komentarz

Komercja w „Riese” cz. 4

IMG_1208Zapytany o przyczyny dla których do dnia dzisiejszego nie wyjaśniono pewnych kwestii związanych z ruinami tej niegdyś zaczętej (i nigdy nie ukończonej) przez nazistów budowy w Górach Sowich, powiedział bym krótko: wpierw komuna, a potem komercja. Komuna w latach powojennych (kiedy człowiek bał się cokolwiek wiedzieć) i obecna komercja w „sowiogórskim loch ness” mają to wspólnego ze sobą, że stoją za tym pewne osoby. Są ludzie odpowiedzialni za komunę (bo sama z siebie nie powstała), tak samo są ludzie odpowiedzialni za to, że do niektórych podziemi w Górach Sowich nie da się już teraz wejść w taki sam sposób jak można było tam wejść 30lat temu i spędzać dowolną liczbę godzin, za darmo. „Sowiogórskie loch ness” zwane „Riese” dodatkowo za sprawą internetu zostało zadeptane przez naiwnych turystów, rządnych sensacji. A tu nie ma sensacji. Są tylko ruiny niedokończonej niegdyś budowli. Zaczętej i nigdy nie ukończonej ! i może jeszcze kilka nie wyjaśnionych kwestii, dotyczących aspektów technicznych prowadzenia tej budowy, i to wszystko. Nie spodziewajcie się, że tu kiedykolwiek ktokolwiek chował skarby albo maskował wejścia do podziemi w ostatnich dniach wojny – bo to jest MIT taki sam jak potwor z Loch Ness, wykorzystany na potrzeby komercji.
IMG_0739
Nie cierpię jak ktoś mówi, że komercja w „sowiogórskim loch ness” to coś dobrego, że jest to „szansa dla rejonu”. Uważam, że jest to obłudna próba tłumaczenia się, że robi się ludzi w bambuko wciskając im komercyjny KIT. Jasna sprawa, że rozreklamowane mitami podziemne komercyjne atrakcje turystyczne ściągać będą turystów w ten rejon. Turyści wydają tu przy okazji swoje pieniądze, w restauracjach, barach, hotelach, itd. z tym, że większa liczba ludzi na danym terenie oznacza pojawienie się konkurencji dla już istniejących tu przedsiębiorstw. Przykład: nikt nie buduje wielu barów mlecznych w miejscowości gdzie mieszka 35 osób i pies z kulawą nogą nie zagląda. W takiej miejscowości będzie co najwyżej jeden mały bar, ale będzie spokojnie funkcjonował. Jedna restauracja, jeden fryzjer, jeden kiosk z gazetami, itd. Ta sielanka jednak zostaje zaburzona kiedy pojawia się konkurencja. To nie prawda, że przez konkurencje miejscowi ludzie coś kupią taniej bo mają wybór. Z a co kupią skoro im również doskwierała będzie konkurencja i jeszcze bardziej będą musieli liczyć się z każdym groszem. Pracodawcy będą zmniejszać koszty by dać sobie szanse na rywalizacje z pojawiającą się konkurencją, inaczej zostaną z niczym. Więc jak będą zmniejszać ? będą zwalniać swoich pracowników. W ten sposób kolejni ludzie zostaną bez pracy i pieniędzy ! i co zrobią ? być może pójdą w Góry Sowie i staną się tzw. „oprowadzaczami” licencjowanymi ? haha, co ostatnio zrobiło się dojść popularne.

IMG_1307 Nie wierzę w „Mojrzeszów” w „Riese” chcących szansy dla rejonu.., nie ma takowych, są tylko biznesmeni, którzy myślą o zarabianiu pieniędzy dla siebie. Są również tacy, którzy lubią dostać dobra państwowa posadę i się promować. Moja przygoda z „Riese” trwa już ponad 4 lata, wcześniej jak również i w tym czasie obracałem się w innych tematycznie środowiskach (narciarze, kluby górskie, speleolodzy, biegacze, itd. ) i powiem szczerze, że czegoś takiego jak w „Sowiogórskim Loch Ness” to jeszcze nie widziałem. Ogólnie oceniam bardzo negatywnie.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | Dodaj komentarz

Pasjonaci w „Riese”

GES (Jawornik)

GES (Jawornik)

Sprawę badań terenowych w „Riese” widzę tak: Państwo nie jest tym zainteresowane, więc nie ma komórek państwowych, które by się tym zajmowały. Ostatnia akcja państwowa w Górach Sowich miała miejsce w.. 1964 roku i był to niesamowity obciach, o którym nawet nie ma sensu nigdzie pisać. Badania w „Riese” są prowadzone od lat 70 tych oficjalnie (lub po cichu) tylko prywatnie. Wśród osób, które się tym prywatnie zajmują są tacy, którzy są prawdziwymi pasjonatami i są tacy którzy nimi nie są (chociaż za takich się podają, i to niekiedy do tego stopnia, że można się dać nabrać). Tych pierwszych jest mało, tych drugich więcej. O tych drugich prawiłem już wiele razy wcześniej więc przypomnę tylko, że wśród nich występują: literackie cwaniaki, poszukiwacze miejsc na kolejne trasy turystyczne, poszukiwacze skarbów i poszukiwacze złomu. Tym razem nie będę o nich pisał. Ten wpis poświęcam prawdziwym pasjonatom.

GES w Jaworniku ;-)

GES w Jawroniku 😉

Wąskie grono pasjonatów z tego co zdążyłem zauważyć (a często jestem w „Riese”) jest naprawdę bardzo wąskie. Nie można ich mylić z chwilowymi tzw. zapaleńcami słomianymi, którzy się „podpalą” gdy np. przeczytają jakaś „faktologiczną” książkę napisana przez ignoranta, który wszystkim włazi w cztery litery, żeby tylko dostać coś nowego do swojej kolejnej n-tej książki. To nic, że każda jego kolejna książka wygląda coraz bardziej jak praca zbiorowa (niezliczona ilość podziękowań różnym ludziom na przodzie książki, oraz cała litania przypisów do różnej literatury z której zrzynał legalnie, na jej końcu) co on się tam będzie przejmował co ludzie powiedzą.., lub obejrzą jakiś program w którym jest masa bezkarnego kitu i.. już są „pasjonatami”. Kupują następnie te wojskowe stroje (jakby byli jakimiś żołnierzami haha) i łażą w nich ubrani po lesie robiąc sobie zdjęcia i kręcąc filmiki na tle znanych obiektów z czasów II W.S. należących do „Riese”. Wrzucają te zdjęcia i nagrania na „feja”, fora, itd. O takich mowa nie będzie w tym wpisie.To nie są pasjonaci, to są (cenzura).

GES ( Gontowa)

GES (Gontowa)

Prawdziwi pasjonaci: mają problem, bo im dłużej siedzą w temacie (i jeżeli mają olej w głowie !), to wcześniej czy później za kumają o co w „Riese” chodzi i gdzie należy badać.. (na pewno nie tam gdzie są trasy komercyjne i inne znane miejsca gdzie setki ludzi chodziły i załatwialy przy okazji tam swoje potrzeby.. – tyle mogę powiedzieć) i tu się pojawia ten problem po zweryfikowaniu rodzi się pytanie: „co dalej”. Ja powiem szczerze, że mam dylemat, bo nie jednym bym się chciał pochwalić, na zasadzie: „patrzcie ja pierwszy znalazłem, ja odkryłem, idźcie tam a tam w to i to miejsce i sami sprawdźcie jak nie wierzycie” itd. Ale wiadomo, że tak nie powiem..

Jawornik (sztolnia nr 3) - GES

Jawornik (sztolnia nr 3) – GES

Szkoda, uważam, że złe mamy czasy dla nas prawdziwych pasjonatów historii i odkrywania jej tajemnic. Nie wiem czy będzie kiedyś lepiej, może kiedyś będzie. Póki co raczej się na to nie zanosi, tzw. „lepsze czasy” szybko nie nadejdą. „Riese” stało się krową do zarabiania pieniędzy i tej krowie nie da się poderżnąć gardła tak samo jak nie da się poderżnąć gardła (mimo, że próbowano) innej krowie do zarabiania pieniędzy jaką jest „tajemnicze” jezioro Loch Ness ze swoim nieistniejącym potworem. Tam ponad wszelką wątpliwość udowodniono w sposób badawczo-naukowy, że potwór w tym jeziorze nie istnieje, a jednak jest pełno baranów, którzy dają się wciąż strzyc do gołej skóry, że istnieje tylko się umiejętnie schował.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | Jeden komentarz

Badania w „Riese”

IMG_0869Same fundusze na badania terenowe w „Riese” nie wiele dadzą, ponieważ nie ma w naszym cudownym kraju odpowiednich przepisów prawa dotyczących możliwości wykupienia koncesji na badania terenowe inwazyjne zamiast wieloletniego czekania na przeróżne pozwolenia od różnych instytucji państwowych. Jasna sprawa, że istnieje kilka miejsc w terenie wartych sprawdzenia, i po ich sprawdzeniu nie będzie już niejasności, które tak bardzo przecież są uwielbiane przez różnych mniej lub bardziej zakamuflowanych biznesmenów żyjących z „Riese”. Oni wiedzą, że można zarabiać na ”tajemnicach”, więc co z nimi będzie jak nie będzie „tajemnic” ? hehe. Wracając do koncesji: Oczywiście koncesja i pozyskane fundusze to też nie jest wszystko, bo trzeba mieć jeszcze olej w głowie. Dla przykładu ten gość ze zdjęcia poniżej (przyjrzyjcie mu się dobrze) nawet gdyby dostał fundusze i koncesje to rozpieprzył by całe „Riese” a i tak nic by nie ustalił i nie znalazł. 50_16_1_1 (1)

Oki. Teraz o kimś innym: nigdy nie dane było mi poznać Pana W.Stojaka, jednak czytałem jego książkę. Polecam ją każdemu, strony 64-66 powinny otworzyć oczy tym, którzy badają „Riese” dla pasji a nie wiedzą jeszcze, że w koło nich żerują sępy, które chcą na „Riese” zarabiać kasę. Należy nauczyć się rozpoznawać takie osoby. Oczywiście jak ktoś chce dawać się strzyc jak ostatni baran to jego sprawa. Moje zdanie jest oczywiste: uważam, że komercja w „riese” to najgorsze co mogło spotkać te ruiny nigdy nie ukończonej budowli. Komercja w „Riese” zaczyna już sięgać zenitu, słyszałem, że coraz więcej eksploratorów bierze się za oprowadzanie ludzi w terenie za pieniądze, sprzedając swoją i swoich kolegów wiedzę. Tylo patrzeć jak zaczną chcieć być konkurencyjni i zaczną oferować przy okazji inne usługi…

JA

JA

Istnieje kilka miejsc w „Riese” które zbadał bym chętnie przy użyciu całej gamy ciężkiego sprzętu. Te miejsca to np. pewne dobrze mi znane okolice Sobonia, ale nie te w obrębie znanych sztolni, tylko gdzie indziej… oczywiście w takim przypadku teren należało by w dużym promieniu wydzierżawić i ogrodzić bo inaczej podczas prowadzonych prac zlecą się debile. Póki co wszystko rozbija się o koncesje, ale ja mam czas, jestem relatywnie młody i mam go wiele w porównaniu do jakiegoś zapijaczonego dziadka prezesa, który posiada stowarzyszenie ale płacze, że robić nie ma kto. HA HA ha.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 10 komentarzy

„Riese” – fora dyskusyjne

IMG_0582Nie biorę udziału w dyskusjach na forach internetowych o tematyce eksploracyjnej. Postrzegam je jako miejsca gdzie leniwi wyciągają wiedzę poprzez różne słowne prowokacje tych, którzy te wiedzę ciężko w terenie zdobyli. Działa to na zasadzie „pajęczej sieci” gdzie prowokator wije na forum wiele wątków lub zakłada wiele tematów, doda do tego trochę zdjęć i …czeka, czeka. Aż pojawią się frajerzy, którzy pociągną dany temat dyskusji i w ferworze ostrej wymiany zdań nie jedną ciekawą rzecz powiedzą. Prowokatorem chcącym wyciągać informacje na forum nie musi być administrator lub założyciel forum, może to być zwykły użytkownik, który nie rzadko pisze z wielu kont (różne IP), również na pozór dyskutując sam ze sobą – znam takie przypadki. Znam też przypadek faceta, który na jednym forum miał kilkanaście nicków. Fora anonimowe (a takie tylko są) mają to do siebie, że nie wiadomo za bardzo z kim się dyskutuje, kto kryje się pod anonimowymi nickami. Może to być pisarz żyjący z pisania książek, może to być medialny eksplorator, może to być prezes jakiegoś stowarzyszenia, dziennikarz, gimnazjalista, klakier, kaliski erotoman itd.

Ja wolę rozmawiać na tematy eksploracji w tzw. realu w swoim zamkniętym gronie do którego mam absolutne zaufanie. Dzieje się tak ze względu na to, że komercja w „riese” rozpanoszyła się w ostatnich latach do granic absurdu (komercja pod szyldem zaczynającym się od przymiotników „tajemniczy, zagadkowy, sekretny, skarbowy, itd.”) a ja nie mam zamiaru moją wiedzą „karmić” tych którzy na „riese” chcą zarabiać na życie. Nie jestem Matką Teresą.Powiem więcej jak ja uważam: komercję w „Riese” tworzą w większości ignoranci, dyletanci i ludzie, którzy nie są żadnymi pasjonatami (chociaż za takich się podają) a jedynym ich celem jest zarobić pieniądze. Ja jestem w 100% inny.

Jawornik (sztolnia nr 3) - GES

Jawornik (sztolnia nr 3) – GES

Możliwe, że plany budowy „Riese” znajdują się rękach prywatnych poszukiwaczy o których nic nie wiadomo. Tak samo jak możliwe jest, że bursztynowa komnata również znajduje się w zbiorach prywatnych kolekcjonerów. Jednak ani ci pierwsi ani ci drudzy nie przyznają się do tego co mają (wiadomo dlaczego..), ja też bym się nie przyznał gdybym wiedział gdzie są podziemia w „Riese” do tej pory nie znane. Nie ma się co dziwić, takie mamy czasy… Fora dyskusyjne tu nie pomogą prowokatorom bo wątpię by ktoś z poszukiwaczy dał się na tyle sprowokować w dyskusjach, że powie gdzie co ustalił i co odkrył. Są też tacy, którzy włażą innym w cztery litery żeby wyciągnąć wiedzę.

Hee he he he :)

Hee he he he 🙂

Jeżeli ktoś jest ze środowiska eksploracyjnego z „poza” grupy kolegów z którymi razem w terenie działam, jest automatycznie dla mnie OUT. Dlaczego ? środowisko eksploratorów – na pozór skłócone – doskonale ze sobą współpracuje, tam niemal WSZYSCY się znają, można więc sobie wyobrazić jak wygląda drugi „cichy” obieg informacji mający na celu uzyskanie wiedzy potrzebnej do zarabiania na „riese”. Większość z nich to jednak cieniasy, zajmują się tym nawet 40 lat i wciąż nie wiedzą gdzie co w „riese” się znajduje i do czego służyło. Wciąż mamy te same podziemne trasy komercyjne i w kółko bzdury medialne opowiadane i wypisywane.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | Jeden komentarz

Pytania o „Riese”

Grzmiąca (2014)

Grzmiąca (2014)

Niebawem minie 4 lata od momentu jak rozpoczynałem moją przygodę z eksploracją z czego ostatnie dwa lata były wyjątkowo intensywne (w terenie). Początki (2011-2012) to takie zapoznanie się z tematem, wówczas szły już jakieś tam małe prace eksploracyjne (największe w drugiej połowie 2012, te nie do publikacji). Wówczas byłem z tematu „Riese” jak ten kastrat co mówi kobiecym głosem, wątły, słaby i ze skłonnością do dzielenia się ze wszystkim wspólną pasją (nie znałem jeszcze realiów tzw. „środowiska eksploratorów”). Jeszcze pod koniec 2012 gdyby ktoś zaczął mi zadawać pytania ad.”riese” to prosiłbym o tzw. łatwiejszy zestaw pytań (haha). Dzisiaj w 2015 nie było by już dla mnie trudnych pytań ad. „riese”, są tylko trudne odpowiedzi (ile powiedzieć).

JA z kolegami w podziemiach "Riese"

JA z kolegami w podziemiach „Riese”

Spodobała mi się medialna wypowiedź znanego powszechnie badacza „Riese” Pana J.Cera: cyt..”… gdybym nie wierzył, że „Riese” wciąż skrywa tajemnice to prawdopodobnie przestałbym prowadzić poszukiwania i zajął bym się publikacją książek..”. Ja mam dokładnie takie samo zdanie (poza tymi książkami.. mnie ciężko byłoby namówić na publikację choćby jakiejś części mojej wiedzy. Powody ? patrz. wpisy pt. „komercja w „Riese”). Prowadzę z kolegami badania na terenie „Olbrzyma” jako tzw. nieformalna grupa eksploracyjna GES. Zespół dobrałem sobie idealnie (nic nie przecieknie, sami mężczyźni), wszyscy mamy na celu poznawanie faktów historycznych ad. budowy „Riese” oraz fabryk zbrojeniowych na terenie Ludwikowic Kł.

Zagłębamy się w mało dostępne zakamarki podziemi "Riese".

Zagłębamy się w mało dostępne zakamarki podziemi „Riese”.

Oczywiście nie jest tak, że wiemy absolutnie wszystko, bo dzisiaj eksploracja jest utrudniona a w niektórych miejscach wręcz niemożliwa do przeprowadzenia (komercja). Najlepszym okresem do prowadzenia badań w „Riese” był początek lat 90-tych i druga połowa lat 80-tych. UB-cja miała wtedy inne zmartwienia, nikt nie stwarzał więc problemów, można było węszyć i kopać a pozwolenia to była tylko formalność na zasadzie „tylko potem posprzątajcie po sobie”. Również teren „Riese” nie był taki zadeptany przez tysiące weekendowych turystów i rozkradziony przez codziennych zbieraczy złomu. Nie było komercji. Mało kto w ogóle wówczas wiedział o budowie „Riese”, gdzie są wejścia itd. Prawie nikt tam nie łaził. Niestety ja w tamtym czasie miałem 7 lat.

Dzisiaj to co spotkało „Riese” nazywam z punktu widzenia prawdziwego badacza – katastrofą ! Wszędzie komercja, blokady i literackie cwaniaki (o tych ostatnich pisał W.Stojak w swojej książce – polecam). Żeby dogłębnie poznać temat „Riese” musiałem zapoznać się również z dotychczasową literaturą a tam.. prawie same kupy ! Kupy pisane przez literackich cwaniaków. Bezkarne kupy = bezkarne zakłamywanie historii i wciskanie ludziom kitu poprzez tworzenie mitów przy biurku z motywu pt. „to się lepiej sprzeda”. Połowa tej całej literatury nadaje się na śmietnik, na papier toaletowy. W.Stojak pisał „strzeżcie się literackich cwaniaków, bo zwietrzyli łup” i jak słowo daje gdyby taki literacki cwaniak żyjący z pisania książek przyszedł do mnie po jałmużnę w postaci otrzymania materiałów na kolejną książkę to nie wiem czy bym się powstrzymał, żeby go nie kopnąć w cztery litery.

Wnętrze sztolni nr 7 w Jaworniku

Ja we wnętrzu sztolni nr 7 w Jaworniku

Ostatnio mnie nosiło żeby na blogu opisać trochę Osówkę, straszną miałem ochotę tego dnia dzielić się wiedzą, nawet bym stare zdjęcia z podziemi Osówki wstawił, choć nie moje, i uskok i plan na którym jak byk widnieje zaznaczona pionowa studnia w podziemiach na spągu (ten plan co bardziej zaawansowanym badaczom jest pewnie znany) i wyjaśnienia pewnych zagadnień (typu „psie budy”, mała „komnata” , uskok i badania z 64 roku itp.). Odpuściłem. To był mimo wszystko słaby dzień, więcej takich nie będzie.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 7 komentarzy

Komercja w „Riese” cz. 3

fot. Paweł JeżewskiNiedawno otrzymałem od kolegi takie oto pytanie: „Czy Polaków muszą tak bardzo interesować wojenne losy Gór Sowich? Do czego jest im to potrzebne?”. No właśnie , do czego ? Po kilku latach moich badań prowadzonych w terenie przy okazji chcąc nie chcąc obserwacji tego co dzieje się w „piekiełku eksploracyjnym” , doszedłem do wniosku, iż mógłbym na to pytanie odpowiedzieć w ten sposób: W większości przypadków jest to zwykła chęć zarabiania pieniędzy i pozyskiwania dóbr materialnych. Objawia się to poprzez tzw. szaber, zbieranie złomu, szukanie skarbów, prowadzenie tras komercyjnych (lub szukanie miejsc na kolejne), prowadzenie komercji ruchomej, pisania i sprzedaży książek, przewodników, broszur, art. do gazet, wydawania map, kręcenia filmów, itd. itp. Z „Riese” obecnie żyje lub dodatkowo w ten sposób utrzymuje się wielu ludzi. Smutne to jest ale prawdziwe.

Oczywiście są też tacy, którzy prowadzą badania w terenie lub w archiwach jedynie dla prawdziwej pasji i nie myślą o tym materialnie. Ale taka jest garstka. Nawet jak wydadzą publikację ze swoich badań to łatwo ją odróżnić od tej nastawionej na zysk (pisanej na „siłę”). Natomiast ci drudzy właśnie, będą robić wszystko by ciekawość społeczna „Riese” nigdy nie przygasła, by tajemnica nie przestała być tajemnicą (która przyciąga turystów jako odbiorców konsumpcyjnych), bo na tym zarabiają. W tym celu tworzą różne brednie, mity, kolejne wątki itp. i na koniec okraszają to narysowanymi sztabami złota, latającymi spodkami, precjozami, podpiszą słowem „tajemnica” lub „sekret” albo „zagadka” – te słowa mocno przyciągają ciekawskich – to jest marketing, to nie jest pasja !
Fot. Paweł Jeżewski
Jeden z moich znajomych z którym często bywam w terenie twierdzi, że w „Riese” tak było od zawsze w tzw. ”poszukiwaniach” chodziło tylko o pieniądze: najpierw radzieckie brygady trofiejne, potem PPT (zwykły szaber !), następnie kolejne po sobie komisje szukające remanentów, potem poszukiwania bursztynowej komnaty (GKBZH), a teraz na koniec skończyło się to wszystko komercją (która zablokowała nowemu pokoleniu poszukiwaczy możliwość prowadzenia badań !). Mam takie samo zdanie. Od strony czysto historycznej „riese” mało kogo tak naprawdę obchodzi.

fot.Paweł JeżewskiPrzed wejściami do sztolni w Rzeczce niedawno postawiono wielką makietę imitującą rakietę V2. Ta makieta pasuje tam jak siodło do świni. Równie dobrze można by postawić makietę wielkiego potwora śniegowego, i wmawiać ludziom, że takie (żywe) naziści hodowali tam w sztolniach jako wudnerwaffe. Analogicznie to samo tyczy się napisu „Podziemne fabryki Walimia” umieszczonego na wielkiej tablicy w pobliżu. Czy ktoś zdobył choćby jeden niepodważalny dokument na to, że tam w tych sztolniach w ogóle była prowadzona jakaś produkcja ?! Również uważam, że przegięciem pały jest nazywanie sztolni w Osówce podziemnym miastem. Jakie miasto ? (poniżej zdjęcie miasta dla porównania. Mexico City – z mojej ostatniej wyprawy).

IMG_0048
Pewnie myślenie założycieli tej komercji było takie, że jak jest na tablicy reklamowej przy drodze napisane „podziemne miasto” to każdy będzie chciał iść zobaczyć jak to miasto tam wygląda.. dzisiaj nie trzeba iść i kupować biletu, wystarczy wpisać w internecie „podziemia osówki” i wszystko jest jasne.. (widać jakie to jest miasto…), ale gdy zakładano podziemną trasę w Osówce to internetu jeszcze nie było. Napis jednak pozostał.

IMG_0986Na koniec odniosę się raz jeszcze do tego co już tu kiedyś pisałem. Mianowicie nie ma takiej możliwości abym ja kiedykolwiek poniżył się do oprowadzania grup ludzi po terenie budowy naziemnej „Riese” za pieniądze. Jeżeli ktoś tak robi to jego sprawa. Ja czułbym się z tym jak ostatni nieudacznik z ulicy gdybym sprzedawał moją wiedzę w ten sposób za pieniądze. Prowadzę badania w terenie tylko i wyłącznie dla pasji, i mam zamiar robić to nadal.

C.D.N.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 11 komentarzy

„Ruediger” – poszukiwania

RuedigerPoszukiwania nazistowskiej budowli łącznościowej realizowanej podczas II Wojny Światowej w ramach kryptonimu „Ruediger” (po polsku czytamy: „Ridiger”) , trwają. Nie brakuje poszukiwaczy, badaczy, oraz innych zapaleńców chcących rozwikłać tę zagadkę. O „Riese” wiadomo już wiele, a przede wszystkim wiadomo gdzie się znajduje, natomiast z „Ruedigerem” rzecz ma się odwrotnie. Przypuszcza się jedynie, że został ulokowany gdzieś w okolicy „Riese” (jako dla FHQu), ale gdzie konkretnie nie wiadomo. Również w odróżnieniu do „Riese” nie ma na temat „Ruedigera” żadnej książki (mam nadzieję, że nie dałem teraz impulsu tym co żyją z książek..). Ciekawy jestem czy jeżeli „Ruediger” zostanie odnaleziony czy również po blokuje go paskudna komercja i czy nie znajdą się żałosne nieudaczniki chcące oprowadzać grupy turystów po terenie za pieniądze, jak ma to miejsce w „Riese”.

Tunel Kolejowy pod Małym Wołowcem

Tunel Kolejowy pod Małym Wołowcem

Powstał natomiast na temat „Ruedigera” jeden FILM, zatytułowany „Ridiger”.Może więc kilka słów odemnie na jego temat: Wałbrzych i Kryptnim „Ridiger” – głośno mówi p.Tomasz Jurek już w pierwszych sekundach trwania tego filmu: http://www.sdgb.eu/?tag=ridiger . Następnie opowiada o badaniach atomistycznych w Górze Parkowej w Wałbrzychu, potem mówi o schronie podziemnym, o stacji kolejowej za tunelem w Wołowcu, następnie przedstawia Zamek Książ, później stara kopalnia w Wałbrzychu, następnie mówi o „Riese” (które wg.T.Jurka sięga rozmiarem aż na tereny Czech), później o magazynach paliw, o magazynach żywności, o magazynach dzieł sztuki, itd. później, że ma dowody na 100% , że takie obiekty jak Soboń Osówka i Włodarz są połączeniami podziemnymi. W dalszej cześci mówi coś o celowym zamknięciu kopalni Wenceslaus (Ludwikowice Kłodzkie), o Uran Maschine, potem o podziemnych kompleksach (czterech) kolejowych pod Wałbrzychem: (Świebodzice, Lubiechów,Książ, Świdnica ??), które są ze sobą połączone i wg p.Tomasza Jurka mają jeden wspólny centralny dworzec (ba, są z nich odejścia podziemnych tuneli kolejowych, np. ze Świdnicy na Wrocław i jeszcze na Ludwikowice Kłodzkie – dodaje na koniec). To tak skrótowo, żeby zbytnio nie opowiadać filmu (a polecam obejrzeć go w całości).

Teraz rodzi się pytanie: skoro film nosi tytuł „Ridiger” to czy oznacza to, że wszystko co w nim przedstawił T.Jurek ma związek z „Ruedigerem” ? Tytuł mówi wyraźnie, więc do czegoś zobowiązuje w treści. Może temat jest bardzo obszerny i tego wymaga czyli szukania „Ruedigera” gdzie się tylko da ? nawet w nieczynnej zalanej wodą kopalni Wenceslaus w Ludwikowicach Kł. Może o to chodzi.Pada też sformułownie, że temat jest głębszy.. Nie badałem „Ruedigera” ale po obejrzeniu tego filmu uważam, że ktoś powinien w końcu to zrobić.Don_Kichote< Kompleks "Rzeczka" - fot. Paweł J. Kompleks „Rzeczka” – fot. Paweł J.[/caption] A jak na temat patrzą pozostali badacze ? w niektórych książkach o tematyce „Riese” sprawę „Ruedigera” przedstawia się w śladowych ilościach (na kilku kartkach). Mowa o tym co już wiadomo, czyli o poszlakach mających prowadzic do „Ridigera”. Np. są tacy co uważają, że mała sztolnia badawcza z szybem na zboczach Wołowca jest miejscem ukrycia centrali telefonicznej dla FHQu „Riese”. Jedyny fakt to, że znajdujący się w tej okolicy tunel kolejowy znalazł się na liście tajnych obiektów strategicznych (podobnie z resztą jak tunel kolejowy w Świerkach gdzie nawet był zamontowany telefon w przejściu między prawą a lewą „nitką”). Tunel ten odpowiednio przebudowano (wzmocniono wewnątrz). Wymienia się również „do pary” tunel pod Ogorzelcem. Mówi się, że elementy centrali telefonicznej zostały zbudowane w Zamku Książ (dla niektórych Książ to „Ruediger”) Ostatnio bardzo ciekawym tropem są.. podziemia Rzeczki i stwierdzenia Leo Mullera, że Rzeczka nie należała do „Riese” (ja nie twierdzę, że nie należała do „Riese” !). Jeżeli wg.niego Rzeczka nie należala do „Riese” to p. Garba powinien pociągnąć pytania: wobec tego do czego należała ? (może 90 letni Leo powiedziałby wówczas, że do „Ruedigera”), niestety p.Garba z niewyjaśnionych powodow nie zapytał.

C.D.N.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | Dodaj komentarz

Osówka – Uskok

Pierwszy raz pojechałem zwiedzać podziemia Osowki jak byłem dzieckiem. Było to zaraz po otwarciu trasy komercyjnej. Uskok nie był jeszcze zasypany tak jak dziś. Była w tym miejscu tzw. „kurza drabinka” (po której się wchodziło). Jeżeli dobrze pamiętam to przewodnik jęczał tam, że nikt nie chce dać pieniędzy na przekopanie tego gruzowiska (czy coś w tym stylu..). Stała w pobliżu puszka i można było wrzucać pieniądze (na ten cel ?). Pokazywał wodę, która wpływa i wsiąka w gruzowisko w uskoku. Nie interesowało mnie to wtedy w ogóle, w każdym razie zapamiętałem, że wody było jak na lekarstwo i nic tam nie wsiąkało tylko spływało po tych głazach.

Przewodnik pokazywał miejsca gdzie były robione odwierty, jęczał, że były zrobione w złym miejscu i pokazywał turystom w którym jego zdaniem konkretnie miejscu powinno być zatopione w spągu wiertło wiertnicy.

Tak wg.mnie wygląda sprawa tzw. uskoku (po usunięciu zawaliska) - rys. Paweł J.

Tak wg.mnie wygląda sprawa tzw. uskoku (po usunięciu zawaliska) – rys. Paweł J.

Ukok nigdy nie został przekopany. Robiono tam w sumie sześć odwiertów (z tego co wiem). Wiercono z góry z poziomu sztolni nr 1 pod kątem bo się „okazało”, że wiertnica była za długa i nie można jej było tam ustawić bardziej do pionu, skutkiem czego nie przewiercała potencjalnej sztolni, która rzekomo miała znajdować się poniżej. Pytanie dlaczego żaden z obecnych tam wówczas mózgów nie wpadł na pomysł, by robić odwiert z poziomu sztolni nr 2. Mam na myśli odwiert poziomy. Przecież takie odwierty się robi ! Ba, dlaczego do dziasiaj nikt nie zrobił tam odwiertu poziomego jest zagadką taką samą jak uskok (odpowiedź widzę wspólną: nie ma tam żadnych dalej podziemi i zapewne to jest dla wielu jasne, ale „zagadki przyciągają”, choć ja osobiście jako pasjonat faktów historycznych uważam, że to powinno być pokazane od A do Z , zagadki należy rozwiązywać a nie je mnożyć).

Teraz mamy taką sytuację, że nie brakuje osób, które uważają, iż za uskokiem są podziemia wszelakie. Są wśród nich tacy, którzy twierdzą, że tam nawet chodzili: widzieli kręte betonowe schody, betonowe hale, jakieś przyciski do windy itd. itp. pierdoły. Jakby tego było mało sporo już nabajdużono na ten temat w litaraturze. Zabawna prawidłowość: jak jest jakieś zagadkowe miejsce to zaraz jest to wykorzystane „odpowiednio” w literaturze (pewnie dlatego, że mity dobrze się sprzedają). Tylko co będzie jak ten uskok wkońcu tam przekopią i się okaże, że nic za nim nie ma.. Myślicie, że ci co bzdury w literaturze wypisywali do tej pory, będą się jakoś z tego tłumaczyć ? Nikt się nie będzie tłumaczył. Zobaczcie dla przykładu jak to było z piątą sztolnią we Włodarzu i planem labolatorium itd. itp. Ja to odebrałem jak robienie czytalnika na miękko.
35fc5da7a6f5ab8ba612e25deab29566
Można też odszukać tych, którzy stoją w cieniu i piją tanie wina, aż im zwieracze puszczają, i wypytać (jak sądzę za „jabola” z pocałowaniem ręki opowiedzą o tym jak się sprawy z uskokiem miały gdy jeszcze nie powstała tam trasa komercyjna) dla pewnego sprawdzenia.. porównania. Ja oczywiście rozumiem jeżeli ktoś uzna, że poniżej wszelkiej godności są takie „źródła” informacji (tez bym się nigdy nie zniżył..), ale taka możliwość istnieje. Wszak oni znają teren bardzo dobrze – tego negować nie można – nie jeden złom tam wykopali i nie jedną budelkę po „jabolu” zostawili. Pewnie wierzą, że tam są dalej za uskokiem podziemia, a w nich skarby…

Nad uskokiem w Osówce (sztolnia nr 1) fot. Paweł J.

Nad uskokiem w Osówce (sztolnia nr 1) – fot. Paweł J.

Ja nigdy nie byłem w tych sztolniach wcześniej zanim nastała tam komercja, widziałem jednak sporo zdjęć z tego okresu (niestety nie mam zgody by publikować je w internecie) i aż łezka mi się w oku kręci gdy je oglądam. Teraz w porównaniu absolutnie mi się tam nie podoba: jakieś łódki do pływania porobili (troche mi to przypomina lunapark), uskok już całkowicie zasypany, nie można zwiedzać do woli całości a jedynie mały fragment przewidziany na trasę turystyczną w dodatku z etatowym przewodnikiem (który wg mnie opowiada pierdoły). Nie można tam poprzebywać odpowiednio długo by coś pomierzyć, posprawdzać, nie mówiąc już o jakiś konkretnych badaniach. Nawet za dużo czasu na dobre fotografie nie ma, z resztą nie ten klimat już co zwyczajne dzikie nie przystosowane komercyjnie podziemia.

Niech się więc nikt mi nie dziwi, gdy mówię, że jakbym wiedział gdzie są jakieś nieznane do tej pory sztolnie w „Riese” to próbowałbym się tam dostać i byłoby bez znaczenia czy by mi się to udało czy nie, nigdy nie powiedziałbym o nich nikomu poza osobami, do których mam absolutne zaufanie.

Załóżmy, że dzisiaj po raz pierwszy wszedłem do nieznanych podziemi w „Riese” to zapewniam, że jutro byłby taki sam dzień jak dwa dni wcześniej. Nic by się nie zmieniło, nigdzie nie było by o tym głośno.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | Dodaj komentarz