Königswalde: 1939-1945 r.

Wieś Świerki (dawniej Königswalde, po wojnie przez pewien krótki czas Konary), skrywa swoje niewyjaśnione do końca zagadki z czasów II wojny światowej. Tych zagadek jest sporo, o wszystkich tu nie napiszę, ale jako, że już kiedyś tu na blogu poruszyłem co nieco tematykę o nazistowskiej zagadkowości tej wsi, więc teraz na chwile do niej wrócę. Na początek dla przypomnienia to co już na moim blogu o tym było: https://pj-blog.pl/?p=3584 oraz https://pj-blog.pl/?p=3695 Było tego więcej ale licho nie pamiętam w których wpisach to zamieściłem, więc dla dociekliwych polecam link do mojego blogowego archiwum, link: https://pj-blog.pl/?page_id=2956%22title=%22Archiwum%22 , kto pokopie, ten na pewno coś więcej ponadto co tu podlinkowałem, wykopie.

Zmierzając do sedna. Mam spisaną relację świadka, który za życia twierdził, że w Bartnicy przy drodze (na samym początku jadąc samochodem od strony wsi Świerki w kierunku Wałbrzycha), znajdował się obóz jeńców wojennych. Byli tam skoszarowani w starych, przystosowanych odpowiednio, gospodarczych szopach, prawie sami Anglicy (było też kilku Francuzów), łącznie około 50-ściu mężczyzn. Obóz mieścił się przy skręcie na Strażnicę (praktycznie przy głównej drodze). Owi jeńcy wojenni mieli ogólnie dobre warunki bytowe. Obóz miał drut kolczasty tylko od jednej strony, resztę zamykały zabudowania, a drut nie był pod napięciem. Anglicy chodzili do pracy do wsi Świerki do starego kamieniołomu. Pracowali tam lżej niż cywilni Niemcy, którzy byli tam normalnymi pracownikami. Jeńcy angielscy-francuscy mieli mniejszą normę do wyrobienia i krótszy czas pracy, dlatego niemieccy fizyczni pracownicy kamieniołomu złośliwie nazywali ich m.in. „bogami”. Ci „angole” mieli również duże przywileje w godzinach po pracy, itd. itd. itd….itd. to tak w skrócie.

Ważne jest potwierdzenie tej relacji. Z dokumentów wiadomo, że we wsi Świerki mieściła się filia obozu Stalagu Goerlitz VIIIa i byli tam jeńcy wojenni z Belgii, Anglii i Francji i jakaś część z nich pracowała w kamieniołomie w Głuszycy Górnej. Być może druga część analogicznie pracowała również w kamieniołomach we wsi Świerki (chociaż nic o tym nie wiem) mimo, że wiem, gdzie byli skoszarowani ci jeńcy wojenni ze Stalagu we wsi Świerki – ale to już mowa o innym obozie, i to jest osobny temat. Zagwozdka jest taka, że ten obóz z Anglikami i Francuzami, o którym mam relację i który tu omawiam (ten w Bartnicy), rzeczywiście istniał, a jeńcy z tego obozu na pewno pracowali w kamieniołomie we wsi Świerki (na 100%). Jak się nazywał ten obóz (numer, itd.) i co jeszcze o nim wiadomo ?? Podaję dokładną lokalizację obozu o którym mowa w relacji.

Fragment zdjęcie lotniczego z 1958/59 roku (czerwoną strzałką zaznaczony domniemany obóz jeńców)

Fragment zdjęcia lotniczego z 1954 roku (czerwoną strzałką zaznaczony zlikwidowany domniemany obóz jeńców, utworzony tam w latach II wojny światowej )

Fragment niemieckiej mapy topograficznej (1936 r.) Meßtischblätter, z zaznaczeniem lokalizacji domniemanego obozu jeńców utworzonego tam w czasie II wojny światowej

Fragment niemieckiej mapy topograficznej (1936 r.) Meßtischblätter, z zaznaczeniem lokalizacji domniemanego obozu jeńców utworzonego tam w czasie II wojny światowej

Ot taka mała zagwozdka na zimowe wieczory 🙂

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 6 komentarzy

Osówka – zagadka

Szkic Augusta Manninger

Szkic Augusta Manningera

Poprzednio pisałem tu na blogu o kompleksie Soboń jako jednym z sześciu placów budowy „Riese” , realizowanym w Górach Sowich, w ostatnich latach II wojny światowej. Tym razem poświęcam kilka słów na temat Osówki (pisałem o niej niedawno, fakt, ale w nieco innym kontekście..). Tym razem napiszę w takim celu, że mam ochotę spróbować zabić ćwieka w głowie badaczom (tym prawdziwym, nie tym komercyjnym), których nie znam osobiście, ale o których wiem, że ten blog czytają a nie są zwykłymi średniakami. Oczywiście nie chodzi o to, żebym miał ochotę ich poznawać (ja mam swój zgrany zespół badawczy i jego się trzymam), albo wyciągać informacje zadając pytania i czekając odpowiedzi (ja znam odpowiedzi). Chodzi o to, żebyście potraktowali ten wpis tak trochę jak wyzwanie. Podkreślam, że wpis ten przeznaczony jest tylko dla prawdziwych kozaków eksploracyjnych, a nie średniaków, więc jak nie jesteś naprawdę mocny w eksploracji, to nie trać czasu na czytanie i poczekaj aż pojawi się kolejny.

A więc, fakty są takie, że nawet grubo ubrani nie dacie rady zbyt długo przebywać na silnym mrozie, jeżeli nie będziecie się ruszać. Zatem, w jaki więc sposób malarz Manninger wykonał 28 stycznia 1945 roku, tak dokładny szkic obrazujący drążenie sztolni nr 1 w Osówce stojąc na blisko -30 stopniowym mrozie poruszając jedynie palcami trzymającymi ołówek ?? Nie można przecież narysować dokładnego szkicu jakiegoś miejsca biegając przy tym w kółko. Nawet przeskakiwanie z nogi na nogę wyklucza rysowanie. Odpowiedź jest prosta…

2…ale dalej nie jest już prosto. Zwróćcie uwagę na powyższy szkic. „ Szkic przedstawia sztolnię w początkowej fazie drążenia. Urobek wywożony ze sztolni nie przykrył jeszcze konstrukcji na której zbudowano torowisko. Logiczne jest założenie, że na początku wyrzucano urobek bezpośrednio przed sztolnię, dopiero później po wyrównaniu terenu przed wlotem sztolni wywożono urobek dalej.” – rzekł niegdyś pewien sierżant Gonzo na forum IOH. Ja tylko przypomnę, że ten szkic August Manninger wykonał pod sam koniec stycznia 1945 roku a dosłownie za chwilę jak wiemy budowa została zatrzymana przez X. Dorscha. Jeżeli wierzyć w to co mówi sierżant Gonzo to powinno tam być obecnie jakieś kilkanaście, może kilkadziesiąt m.b. surowej sztolni w pilotowej fazie.. Jednak znana długość tego co zostało tam wykute (na poziomie sztolni nr 1), ma długość aż 1700 m.b. o kubaturze już nie wspomnę. Kiedy zatem zdążono wykonać tak wielki system podziemny lub.. kiedy tak naprawdę powstał szkic Manningera (lub, gdzie.. ??), oraz czy ten szkic naprawdę przedstawia sztolnię w początkowej fazie budowy (tłumacząc to pytanie: czy sierżant Gonzo przypadkiem nie upadł na głowę z dużej wysokości do bardzo niskiej studni przed tym jak zaczął snuć owe wywody.. ) ??

A teraz trochę cugu: „(…) Ja pracowałem od września 1943 roku do maja 1944 roku. Roboty były w stadium początkowym, tunele 100-200 m. Nie było jeszcze bunkrów, kolejki, wyrzutni i kasyna (…).” ¹

Kolejne pytanie byłoby zarazem odpowiedzią, więc na tym poprzestanę, żeby nie psuć Wam zabawy 🙂

PRZYPISY:

¹ Zbigniew Dawidowicz, „Riese” Hitlerowskie podziemia śmierci, wydawnictwo Technol, Kraków 2007, s.58

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 6 komentarzy

Soboń

IMG_1783Na górze Soboń (Ramenberg) podczas II wojny św. powstał w ramach programu budowy „Riese” kolejny plac budowy. Jaki miał numer ewidencyjny nie wiem, na pewno III lub IV. Wiadomo natomiast, że ten plac budowy – podobnie jak pozostałe w ramach „Riese” – został porzucony przez Niemców a sama budowa w ten sposób zostawiona w nieukończonym, dalekim od ukończenia stanie. Wszystko zatrzymało się na trzech pilotowych sztolniach i zaczątkach budowy bocznych korytarzy. Obecnie w tych sztolniach widać na przodkach otwory strzałowe, które tylko czekały na włożenie w nie ładunku wybuchowego i jego odpalenie, i ..się nie doczekały. Również na powierzchni żaden budynek kwaterunkowy nie został ukończony. Wykopano rowy na rury, postawiono zbiorniki wody (których również w pełni nie ukończono). Jedyne co zrobiono to zmeliorowano fragment góry i wykonano drogę. Przygotowano też trochę infrastruktury potrzebnej do prac budowlanych i zgromadzono pewne ilości materiałów potrzebnych do budowy. Z tych materiałów obecnie ostał się tylko skamieniały już cement w workach. Resztę po wojnie wyszabrowano. Rozebrano też baraki obozu, który tam się znajdował. To tak skrótowo o Soboniu.

Schemat poglądowy sztolni w górze Soboń (źródło: www.wikipedia.org)Mitomani natomiast działają ostro, komercja też z tego co wiem na Soboniu działa, ale po kolei: Mitomani tworzą jak wiadomo mity niepoparte niczym realnym. Dlatego są mitomanami. Na mitomanach zwykle żeruje komercja. To taki rodzaj pasożytnictwa. Mitomani widzą tam swoją wyobraźnią dolny poziom sztolni, a może nawet dwa dolne poziomy (poniżej poziomu wlotów tych trzech znanych o których pisałem powyżej), oraz oczywiście idące za tym niesłychane tajemnice pt. „jak to jest że taka siła robocza, tyle czasu, a tak mało wykonano” itp. hasła. Komercji to się podoba bo to nakręca ekspansję naiwnych i głodnych tajemnic turystów. I koło się zamyka. Mnie to nie przeszkadza, jeżeli taka jest sytuacja na Soboniu. Może sobie tam nawet stu wieśniaków oprowadzać turystów za marne grosze, lub nawet za chleb i wodę byle nie być głodnym, i to mnie wszystko nie obchodzi. Tak długo jak długo ja mogę tam sobie spacerować, badać, wchodzić do podziemi do woli i na dowolnie długo (czyli tak długo jak ten teren nie jest sprywatyzowany komercją i zablokowany), ja pozostanę obojętny na to, że ktoś tam kogoś komercyjnie oprowadza. Ja osobiście nigdy nie będę nikogo po terenie budowy „Riese” oprowadzał za pieniądze, bo to byłoby daleko poniżej poziomu mojej godności osobistej.

Schemat przekroju sztolni nr 3 w Soboniu (rys. JA)

Schemat przekroju sztolni nr 3 w Soboniu (rys. Paweł Jeżewski)

Czy na Soboniu jest co badać ? Ja uważam, że jest tam się nad czym pochylić, i to zrobiłem. Np. kto z zainteresowanych nie czytał książki Abrahama Kaizera i nie zadał sobie pewnych pytań ad. Sobonia ? ja czytałem i sporo sobie pytań zadałem ad. Sobonia i znalazłem już odpowiedzi, które z kolei zrodziły nowe pytania, a odpowiedzi, które na nie znalazłem nie prowadzą na górę Soboń..

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | Dodaj komentarz

Grzmiąca, Ruediger

4Gdzie leży wielka tajemnica i serce nierozwiązanych historycznych zagadek Sudetów ?? Moim zdaniem, gdzieś na styku bocznych odcinków bauvorchaben „Riese” i zagwozdką „Ruedigera”. Tu zwracam uwagę na ….Grzmiącą. Tajemnicza i wciąż zagadkowa jest Grzmiąca. Bez wątpienia znajduje się tam boczny odcinek robót należący do budowy „Riese” (na to są kwity). Prowadziłem tam z ekipą moich kolegów udokumentowane w literaturze prace badawcze w 2013/2014 roku. Był to mały epizod w mojej przygodzie eksploracyjnej, jednak owocny szczególnie dlatego, że uczciwie mogę teraz mówić, że ja z kolegami pierwszy„rozprułem” Grzmiącą ad. „Riese”, co jest niezaprzeczalnym faktem (ot taki mały bonus w moim dorobku eksploracyjnym). Oczywiście główny laur zwycięstwa za Grzmiącą przypada archiwalnemu badaczowi historii Romualdowi Owczarkowi z Wałbrzycha (jeżeli ktoś ma wątpliwości lub pragnie szczegółów to odsyłam do jego książki pt. Zagłada „Riese”), który odnalazł dokumentację i wskazał kierunek do terenowych badań..3

Gdzie w tym wszystkim jest miejsca dla „Ruedigera” ?

rudigerfhq-300x213„Ruediger” wiązany jest m.in. z koleją, tunelami.. Podejrzewam, że „Ruediger” i „Riese” miały być jak dwa do siebie pasujące koła zębate. Dostałem w ostatnim czasie trochę maili od różnych ciekawskich osób z zapytaniem, co sądzę o tzw. eksploracyjnych tematach wałbrzyskich. Otóż tematy wałbrzyskie to nie są moje tematy i ja się nimi nie zajmuję i zajmować się nimi nie mam zamiaru. Jednak wypowiedzieć się mogę ponieważ pewne informacje pojawiają się oficjalnie w TV, prasie i necie. Np. wiadomo już, że złoty pociąg z czasów II wojny światowej nie istnieje (patrz ogłoszenie wyników badań AGH z Krakowa) w miejscu wskazanym przez Panów Kopra i Richtera (wcześniej przez Pana T. Słowikowskiego). Wałbrzych w ostatnim czasie ogólnie kojarzy się większości z tematami kolejowymi a do takich w pewnym sensie zalicza się wcześniej wspomniany „Ruediger”. Zdaniem niektórych osób, serce owego „Ruedigera” jest splecione z Zamkiem Książ (to oczywiście czyjeś spekulacje – nie moje) poprzez podziemne tunele kolejowe, oraz główną centralę telefoniczną.

Żeby dobrze zrozumieć o czym mówię należy obejrzeć film dokumentalny pt. „Rudiger” link: http://tagen.tv/vod/2013/12/tajemnice-gor-sowich-rudiger/. Z w/w filmu przy okazji można wnioskować, że chyba nikt tak jak Pan Tomasz Jurek nie zajmuje się wnikliwie poszukiwaniem słynnego Ruedigera, a przyznać trzeba, że sprawa nie jest prosta. O ile udowodniono, że złoty pociąg i podziemne miasto w Walimiu-Włodarzu nie istnieją, to na Ruedigera są papiery. Pewną (niewielka) część tych dokumentów jest oficjalnie znana, zaś reszta pewnie zostanie poznana w swoim czasie i może się okazać wówczas niezły bum.

Tunel Kolejowy pod Małym Wołowcem

Tunel Kolejowy pod Małym Wołowcem

Póki co sprawa jest bardzo zawiła oraz skomplikowana, i tym bardziej ciekawa, że wyjątkowo enigmatyczna. Nikt też jak do tej pory nie opublikował (poza tym w.w. filmem) nic o poszukiwaniach „Ruedigera” (mam nadzieję, że nie dałem tym zdaniem impulsu tym, którzy żyją z pisania książek i szukają tematów, chciałbym żeby ewentualnie taką książkę- jeżeli powstanie – napisał prawdziwy badacz „Ruedigera”, wtedy byłaby ciekawa i coś by pewnie sensownego wniosła).

c.d.n.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 4 komentarze

Na Dominikanie cd.1

JA (Dominikana 11.2015r.)Wrócę jeszcze na chwilę do tematu mojego pobytu na Dominikanie w 2015 roku. Jaka jest Dominikana komercyjna już opisałem poprzednio, jak wygląda ona niekomercyjnie ?? Bieda z nędzą tuszowana przez komercję. Więc nie dawajcie się nabijać w butelkę gdy Wam komercyjny przewodnik próbuje wcisnąć kit, że Dominikańczykom żyje się tam beztrosko, radośnie, że czas jakby stanął w miejscu a wszyscy są tam wiecznie zadowoleni i rozśpiewani. To są BZDURY, za nic na świecie nie chciałbym na stałe mieszkać na Dominikanie. Co innego spędzić tam dwutygodniowy urlop, leżąc na rajskich plażach, nurkować i zwiedzać, a co innego mieszkać na co dzień poza kurortami komercyjnymi…

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Fakty są takie, że opieka medyczna na Dominikanie to jest KATASTROFA zgodnie z domeną „jak ci tak pisane to zdychaj” (tak, tak mniej więcej skrótowo to tak wygląda). ZUS tam nie istnieje, emeryturą dla mieszkańców Dominikana są.. ich własne dzieci. A co w przypadku, gdy dzieci po osiągnięciu wieku dorosłego mają rodziców głęboko w dupie (bo i tak bywa) i nie zechcą na nich łożyć i się nimi opiekować ?? Skaleczyłem się w nogę o ostrą rafę koralową, noga paprała się zamiast się goić (wiadomo, klimat, parno, wilgotno, bakterie..), noga zagoiła się dopiero po powrocie do kraju, a już z nogi lała się żółta ropa.. a to tylko niewielkie skaleczenie było.

Mówi się, że na Dominikanie panuje zasada „Maniana”. Ja to nazywam brakiem odpowiedzialności, lenistwem, głupotom, i ciemnogrodem. Np. Prawo jazdy można zrobić tam na różne absurdalne sposoby… ale można też jeździć bez prawa jazdy, kontroli drogowych tam nie ma, można jeździć po pijanemu (częste zjawisko), a tego typu kwiatki wychodzą dopiero gdy powstają ostre wypadki i „biedna” policja ZMUSZONA jest przyjechać na miejsce zdarzenia.

Na Dominikanie (szczególnie w środowisku haitańczyków) spora ilość ludności po narodzinach nie jest w ogóle rejestrowana (fajnie ?), więc radośni Dominikańczycy tak naprawdę nie wiedzą ile ich jest, a populację tego kraju podaje się szacunkowo (o czym to świadczy ?). Ciekawe jak się to ma do kontroli zgonów..

Fot. Paweł Jeżewski Nie ma na Dominikanie czegoś takiego jak APTEKI, nie ma aptek z lekarstwami. Gdzie zatem kupuje się lekarstwa ?? jedynie na targowisku, i to bynajmniej nie na receptę (nie ma tam czegoś takiego jak recepty). Żebym nie był posądzony o gołosłowność wklejam moje zdjęcie, które pstryknąłem na jedynym z lokalnych Dominikańskich targowisk. Proszę bardzo, jak można na Dominikanie zakupić lekarstwa, pokazuje moja fotografia z prawej strony.

Fot. Paweł Jeżewski

Fot. Paweł Jeżewski

Jak wygląda szkolnictwo na Dominikanie ?? Tam nie ma jak u nas tzw. numeracji roczników, czyli klas: 1, klasa 2, klasa 3, klasa 4 .. itd. gdzie każdy kolejny rocznik po zakończeniu roku szkolnego przechodzi do klasy o odpowiednio wyższym numerze. Na Dominikanie są TYLKO dwie klasy tzw, klasa „Młodsza” i klasa „Starsza”. Do klasy „Młodszej” chodzą dzieci od 6 do 13 lat, a do klasy „Starszej” dzieci w wieku od 14 do 17 lat. Tak to wygląda, na Dominikanie 🙂 Dzieje się tak dlatego, że na Dominikanie nie ma obowiązku posyłania dzieci do szkoły od szóstego roku życia. Można posłać w wieku 10 lat, ale nie później niż w wieku 12 lat tak, żeby klasa „Młodsza” była zaliczona. Później nie ma obowiązku natychmiastowej kontynuacji w klasie „Starszej”, można wysłać do klasy starszej w wieku najpóźniej 16 lat, skoro dziecko bardziej jest potrzebne do prac w domu.. Dlatego 90% Dominikańczyków to analfabeci !! W ramach dodatkowej wycieczki fakultatywnej zajrzałem do jeden z takich szkół na Dominikanie..

Na Dominikanie poza kurortami dla turystów, panuje bród, bieda i bałagan. Pod tym względem Dominikańczycy przypominają mi Afrykanów. Są po prostu z natury LENIWI.

Fot. Paweł JeżewskiOstatnią kwestią, która mnie na Dominikanie wręcz uderzyła, jest tzw. CABANAS. Uwaga, nie dajcie się Drodzy turyści robić w konia, gdy Wam przewodnik opowiada, że CABANAS jest po to, żeby sobie biedni Dominikańczycy, którzy na co dzień mieszkają w 10-ciu w jednym pokoju z biedy, mogli sobie zrobić potomka w ekskluzywnym pokoju z wielkim łóżkiem i lustrem na suficie, gdzie z boku stoi fotel ginekologiczny i rurka do tańczenia… CABANAS to co prawda również nie burdel, ale służy takim właśnie celom… (moje foto z lewej strony) i to na pewno nie biednym Dominikańczykom.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 2 komentarze

Sekrety Osówki cz.2

JA - w sztolni nr 3 w Osówce (rok 2011, było tam jeszcze torowisko, dziś już nie ma..)

JA – w sztolni nr 3 w Osówce (rok 2011, było tam jeszcze torowisko, dziś już nie ma..)

W poprzednim artykule na tym blogu udowodniłem, że czwarta sztolnia w kompleksie Osówka NIE ISTNIEJE. Również od wewnętrznej strony górotworu z kierunku hipotetycznych korytarzy za uskokiem nie prowadzi żadna sztolnia w kierunku sztolni nr 3 (jako pilotowa nad sztolnią nr 3), dlaczego ? Ponieważ o ile wodę na czas prowadzonych prac z takiej sztolni, można byłoby odciągać pompami do chwili przebicia się na wylot, to (pomijając już brak szybików między-poziomowych) obecność dwóch tam w sztolni nr 3 mówi sama za siebie..(tamy powstały podczas wojny w bardzo konkretnym celu). Dodam jeszcze to co już wielokrotnie powtarzałem: Jeżeli zawał na końcu sztolni nr 2 zostanie przebrany, to będzie takie samo rozczarowanie dla niektórych jak brak złotego pociągu i brak podziemnego miasta. To będzie to samo co po przebraniu zawału we Włodarzu za którym miał znajdować się korytarz do centrum (haha). Jeżeli za „uskokiem” w Osówce jest chociaż kilka-kilkanaście metrów surowego chodnika to jest WSZYSTKO.

Jest w kompleksie Osówka trochę infrastruktury o której się mało mówi, więc postanowiłem omówić tu jedną z trzech z spośród tych, których sobie wylosowałem, wśród tych o które pytaliście. Wylosowałem tzw. „psie budy”.

Tzw. "psie budy" w Osówce (fot. Paweł Jeżewski)

Tzw. „psie budy” w Osówce (fot. Paweł Jeżewski)

„Psie budy” choć lokalnym wieśniakom powszechnie znane, obsikiwane (ponoć modne stało się wrzucanie tam „dwójki” w środku..) to są tacy, którzy myślą, że to jest jakaś mało znana budowla tajemna i tylko patrzeć, jak ktoś wyskoczy z nią w kolejnej książce o „Riese”. Ja już naprawdę nie wiem ile jest tych wszystkich książek o „Riese”, 30-ści ?? 50-siat ?? i kiedy powstanie kolejna i kto będzie jej autorem ?? Śmieszne to jest zwłaszcza, że „Riese” tak naprawdę nie istnieje, bo jak można mówić o istnieniu czegoś co nigdy nie zostało zbudowane 😀

Wracając do sedna: czym są tzw. „psie budy” ? Podam dwie wersje, a kto ma olej w głowie wybierze właściwą (ponieważ znudziło mi się podawanie tu na tacy wszystkich rozwiązań).

Źródło: http://www.kontynenty.net/oga732big.jpg

Źródło: http://www.kontynenty.net/oga732big.jpg


ŹRÓDŁO: http://bi.gazeta.pl/im/98/03/e5/z15008664Q,Schowki-na-probki-obok-strefy-laboratorium-DAG-Fab.jpg

ŹRÓDŁO: http://bi.gazeta.pl/im/98/03/e5/z15008664Q,Schowki-na-probki-obok-strefy-laboratorium-DAG-Fab.jpg


Teraz wszystko jasne ?

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 3 komentarze

Sekrety Osówki cz.1

oJako, że Święta Bożego Narodzenia to czas życzliwości i rozdawania prezentów, więc skoro dostaje na e-maila od anonimowych ciekawskich uparcie pytania, szczególnie odnośnie kompleksu Osówka, postanowiłem, że w drodze wyjątku na te święta na nie odpowiem w dwóch artykułach, publikując co nieco z moich badań i przemyśleń eksploracyjnych. Artykuły będą się składały z dwóch części pt. „Sekrety Osówki”.

Otóż: czy w górach sowich znajdują się ukryte sztolnie przerobione na magazyny amunicji i broni ? NIE ! NIE ZNAJDUJĄ SIĘ ponieważ budowa tych magazynów amunicyjnych NIGDY NIE ZOSTAŁA UKOŃCZONA. Ich budowa rozpoczęła się DOPIERO z końcem kwietnia 1945 roku i miała zakończyć się 15 maja 1945 roku a wojna skończyła się 9 maja 1945 roku, dlatego to co widzimy dzisiaj w podziemiach Osówki (częściowo obudowane betonem na krótkim odcinku tzw. dwie hale) to jest wszystko co zdołano zrealizować ad. w/w zadania, czyli obudowania betonem surowych chodników dla składów amunicji w niedokończonej budowli „Riese”.

Jeżeli już wcześniej istniałyby w „Riese” jakieś ukończone betonem podziemia, to tzw. ostatni rozkaz dla „Riese” brzmiałby inaczej. Brzmiałby tak: „Wykorzystać istniejące ukończone betonem podziemia w „Riese” na składy amunicji”. Tym czasem takiego rozkazu nie było, bo NIE BYŁO ukończonych betonem podziemi (stan z 26 kwietnia 1945 roku), więc trzeba było je DOPIERO ZROBIĆ, a przez te parę kolejnych dni na pewno nie wykonano więcej z prac betoniarskich w surowych sztolniach ponad to co widzimy dzisiaj w komercyjnych podziemiach Osówki. Czy to jest dla wszystkich jasne ??

Sztolnia_nr_3_OsówkaKolejną kwestią jest tzw. czwarta sztolnia w Osówce. Upierałem się niegdyś, że tej sztolni nie ma i wciąż uparcie uważam, że jej nie ma. Nie wiem gdzie na siłę eksploratorzy wszelacy widzą tam czwartą sztolnię mówiąc przy tym słynne „wiem ale nie powiem”. Ja jej po prostu nie widzę (a znam Osówkę już jak własną kieszeń). Jeżeli na siłę miałbym wskazać 4-tą sztolnię w Osówce (przyznam się, że długo się nad tym wahałem, czy pisać tu o tym, żeby np. jakiś perfidny głąb kapuściany nie powiedział później na festiwalu ściemniania, że już wcześniej wiedział o tym, bo mu eksploratorzy powiedzieli..itp.), to wskazałbym miejsce przygotowane do drążenia chodnika prostopadłego nad znaną wszystkim sztolnią nr 3.

Wszystkie sztolnie w „Riese” miały być niemal w całości powiększane. Chodniki, które maja przekroje około 2,5 x 3,0 m to są chodniki pilotowe. Powiększanie odbywało się w „Riese” na 3 sposoby (mega skrótowo mówiąc: pierwsza metoda to „grzyb”, druga to dwa chodniki w całości lub niemal do siebie równoległe..itd., trzeci sposób powiększania – widoczny na Gontowej na wysokości 641 m n.p.m. , przy pomocy rusztowań jako metoda „ala-grzyb”). Sztolnię nr 3 w Osówce już najwyraźniej zamierzano powiększać. Jeżeli ktoś ma wątpliwości to wystarczy, że pójdzie i zmierzy jaki jest nakład skały między stropem sztolni nr 3 a spągiem rozpoczętego wykopu, z którego miał iść chodnik górny i doda do tego wysokość tego chodnika (jako pilotowego) oraz wysokość sztolni nr 3, a otrzyma wysokość typowego chodnika powiększonego jakie znajdują się między sztolniami 1 i 2 w Osówce. To proste jak drut, tylko jest małe ALE..

Hipotetyczne założenia. Opracowanie: Paweł Jeżewski

Hipotetyczne założenia. Opracowanie: Paweł Jeżewski

Hipotetyczne założenia. Opracowanie: Paweł Jeżewski

Hipotetyczne założenia. Opracowanie: Paweł Jeżewski

…ALE mianowicie takie, że sztolni pilotowej nr 4 od strony zewnętrznej górotworu nad sztolnią nr 3 nie ma, JEDYNIE PRZYGOTOWANO MIEJSCE tzw. charakterystyczny włom w skarpę. Wcześniej osobiście podejrzewałem co innego, z tego powodu, że nie dawały mi spokoju nacieki węglanu-wapnia widoczne w dalszych partiach sztolni nr 3 (to ja pierwszy je opisałem jako węglan-wapnia, wcześniej pisano o nich w literaturze „tajemnicze nacieki” – przyp.). Do tego doszły komory pod wartownie kute na etapie, w którym sztolnia nr 3 ma raptem 107 m długości. No chyba coś tu jest nie tak.. myślałem. Więc domniemywałem, że jeżeli pilotowy chodnik nad sztolnią nr 3, jako sztolnia nr 4 istnieje, to tylko od strony wewnętrznej górotworu, ale o tym czy taka sztolnia istnieje nie mógł wiedzieć żaden eksplorator (no chyba, że umie przenikać przez skały) bo wierceń w stropie sztolni nr 3 nie uświadczyłem.
Nacieki wapienne (w niektórych miejscach tworzą się już mini makarony) przy drugiej tamie w sztolni nr 3 w Osówce (fot. Levy)

Nacieki wapienne (w niektórych miejscach tworzą się już mini makarony) przy drugiej tamie w sztolni nr 3 w Osówce (fot. Levy)

Poza tym gdyby istniała górna sztolnia drążona w kierunku zbieżnym do wlotu, to jak byłaby ona odwadniana ? Oczywiście na czas prowadzonych prac można byłoby odciągać wodę pompami, ale pozostaje jeszcze kwestia szybików między poziomowych. Ich brak od biedy też można wytłumaczyć. Jednak uwaga: mamy jeszcze w sztolni nr 3 dwie tamy… Te tamy mnie początkowo (2011 rok) prowadziły w manowce, a powyższe przemyślenia przyszły dopiero później (2014 rok), więc co z tymi tamami ?? Gdy rozwiązałem ich zagadkę to znalazłem odpowiedź na pytanie czy istnieje kierunkowy chodnik pilotowy nad sztolnią nr 3 bity od wewnętrznej strony górotworu (np. jako kontynuacja nieznanych wyrobisk). Co prawda później doszedł tzw. ostatni rozkaz dla „Riese” (patrz literatura 2015 rok), ale akurat w tej kwestii niczego nie wyjaśnił.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 7 komentarzy

Osówka – komercja

IMG_0869Najgorszą zmorą jaka mogła dotknąć niedokończone obiekty militarne wznoszone w ramach programu budowy „Riese” w latach 1943-45 w górach sowich, jest wg mnie.. komercja. Komercja zablokowała eksploratorom swobodę w prowadzeniu badań, a w niektórych przypadkach całkowicie te badania uniemożliwiła. Jako jeden z oczywistych na to przykładów podaję Osówkę. Nie mam wątpliwości, że kompleks Osówka, podobnie jak pozostałe znane obiekty wchodzące w skład budowy „Riese”, został porzucony w niedokończonym stanie w 1945 roku, w fazie powijaków. Znajdują się tam JEDYNIE niedokończone budynki na powierzchni, oraz nie wykończone betonem podziemne sztolnie z połączeniami perfidnie komercyjnie nazwane „podziemnym miastem”. Jakby tego absurdalnego szyldu było mało, dorabia się tam historie o ukrytych podziemnych wykończonych chodnikach, które zostały zamaskowane w ostatniej fazie wojny.

Kompleks Osówka (schemat podziemnych korytarzy)

Kompleks Osówka (schemat podziemnych korytarzy)

O ile szyld „podziemne miasto” jest oczywisty w swojej absurdalności, to ukrytych podziemnych chodników gigantycznej długości nie można formalnie z całą pewnością wykluczyć (oczywiście ja nie wierzę, że takowe istnieją) dopóki zawał na końcu sztolni nr 2 nie zostanie przebrany. A zawał nie zostanie przebrany bo może się okazać, że przebiorą a tam jest raptem parę metrów chodnika i przodek (tak właśnie uważam, że tak właśnie jest) i pryśnie wtedy magnes tajemnicy, spadnie oglądalność.. i mniej kasy będzie, a tu przecież o kasę chodzi, o nic więcej.

W sztolni nr 3 w Osówce (za pierwszą tamą)

W sztolni nr 3 w Osówce (za pierwszą tamą)

Przeto powiadam: jeżeli uda mi się kiedykolwiek odkryć jakieś podziemne sztolnie, które są długie na tyle, że nadawałyby się na utworzenie w nich trasy komercyjnej, to nie będę się tym chwalił (nie ma takiej opcji). Ekipę badawczą mam doskonale dobraną, więc jestem spokojny, że pary z buzi nikt nie puści. Pytanie czy jakieś nieznane obiekty wchodzące w skład budowy „Riese” mogą w ogóle istnieć ?? w okolicy znanych obiektów na pewno nie, ale nie zapomnę Grzmiącej, w której znajduje się odcinek robót należących do „Riese” (prowadziłem tam udokumentowane prace badawcze z moją ekipą w 2013/2014 roku). Czy podobne oddalone od gór sowich miejsca w których wykonywano jakieś roboty podczas wojny na potrzeby budowy „Riese”, istnieją ? Z pewnością mogą istnieć i jeżeli tak jest, to tylko gdzieś postronnie (tak jak Grzmiąca).

JA przed zbiornikiem na wodę w Osówce

JA przed zbiornikiem na wodę w Osówce

Wracając do Osówki. Sytuacja jaką tam mamy, byłaby wg mnie taka sama jak w Soboniu, gdzie wcześniej ochrzczono tam sztolnię nr 3 jako główny chodnik prowadzący do gigantycznego drabiniaka podziemnych systemów, a okazało się później gdy przebrano zawał, że tam jest raptem kilkadziesiąt metrów prostej sztolni bez bocznych odnóg i szczególnej zawartości. We Włodarzu domniemywano sztolnię nr 5 za zawałem, która prowadzić miała do tzw. mitycznego „centrum”, a okazało się później po przebraniu zawału, że tam jest tylko kilka metrów prostego chodniczka i przodek. Tak samo byłoby z uskokiem gdyby go przebrano Panowie, nie inaczej i właściciele Osówki zdają sobie z tego sprawę. Dlatego uskok nie zostanie przebrany.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | Dodaj komentarz

Na Dominikanie (+ galeria zdjęć)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Veni, vini, vici. Czas na podsumowanie. Spędziłem tydzień na Dominikanie w miejscowości Punta Cana zwanej karaibskim rajem. Naszą bazą wypadową był hotel Catalonia Bavaro – jeden z najpiękniejszych w Punta Cana – w którym mieszkaliśmy. Hotel ten znajduje się praktycznie przy samej plaży. Wszystko było dla nas dostępne zgodnie z opcją all inclusive. Turystycznie udostępnione odcinki plaży na Dominikanie uznawane są za raj na ziemi i to się potwierdza z tym co tam widziałem. Dla porównania plaże, które odwiedziłem w Turcji oraz w Egipcie w ubiegłych latach nie prezentują się tak okazale jak te na Dominikanie. Na plażach Dominikany znajduje się biały piaseczek o konsystencji tak drobnej jak ten, który wciskał mi się dosłownie wszędzie podczas mojej wyprawy po Saharze w 2012 roku. Dodatkowo na Dominikanie mamy całą gamę bujnej tropikalnej roślinności, gaje kokosowe, oraz przepiękne rafy koralowe i wodę o kolorze turkusowym, tak czystą, jak chyba nigdzie indziej na świecie.

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Sam pobyt na plaży dominikańskiej, opalanie się, kąpiele w wodzie, picie kolorowych trunków, oraz objadanie się do woli, może szybko się znudzić. Zaplanowano więc dla bardziej ambitnych turystów całą gamę wycieczek fakultatywnych, osobno płatnych (cena waha się od 100 do 600 dolarów). Polecam wycieczki fakultatywne, ale uwaga, można trafić na przewodnika, który opowiada bezkarnie niezłe komercyjne pierdoły odklejone od rzeczywistości. Jak ktoś lubi słuchać niedorzeczności i mieć to poczucie, że jest robiony w „konia” to jego sprawa. Ja nie lubię. Lubie fakty.

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie jest takie powiedzenie, że rządzi tam RUM KARAIBSKI, i to jest prawda, ale tylko w odniesieniu do komercji jaka tam panuje. Mówiąc krótko, wychodzi się tam z założenia, że aby turystom jeszcze bardziej się podobało to wcześniej należy ich nieco upoić alkoholem. Również muzyka i kręcące tyłkami małoletnie czarnoskóre tancerki robią swoje. I tak np. nie widziałem tam żadnej wycieczki fakultatywnej w której w trakcie trwania nie podawano turystom rumu do wypicia (np. rejs katamaranem, który bez pół nagich murzynek, muzyki i rumu do picia, byłby nudny jak flaki z olejem i na pewno nie wart swojej ceny). Również kit opowiadany przez lokalnego przewodnika robi się jakoś bardziej strawny gdy ma się już trochę w czubie.. Polecam szczególnie dwie wycieczki fakultatywne, oto one:

Wyspa Saona

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

W programie tej wycieczki zobaczyć można miasteczko Altos de Chavone zbudowane niemal w całości z koralowca, amfiteatr, taras z widokiem na rzekę Chavon, którą następnie płynie się aż do można karaibskiego łodzią motorową. Tu przewodnik serwuje różne kity, np. o tunelu miłości, którym dane jest nam przejść itp. Następnie kąpiele w morzu z rozgwiazdami. Jest wesoło, rum karaibski leje się strumieniami, woda ciepła choć bardzo słona (ciężko się nurkuje, bez obciążenia jest to praktycznie niewykonalne).

Hola Dominicana

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Zacna wycieczka, polecam. Z programie jest plantacja trzciny cukrowej (można jedną ściąć maczetą), można jej pokosztować, plantacje kawy, kakao i innych roślin tropikalnych (również można pokosztować), odwiedziny w szkole dominikańskiej (w czasie trwania lekcji), fabryka cygar, odwiedziny domu rodziny Dominikańskiej (żeby sprawdzić jak mieszkają), obejrzeć pokaz walki kogutów, lokalny targ, bazylika Nuestra Senora de Altagraci, wycieczka do Haitańczyków, jaskinia Berna gdzie zachowały się piktogramy indian Taino (jaskinia – uwaga – podobna do naszej Raptawickiej w Tatrach), oraz rejs po rzece Youma wśród bujnej tropikalnej roślinności. Tam przewodnik przechodzi już samego siebie w opowiadaniu kitów komercyjnych, ale o tym napiszę może innym razem..

Poniżej krótka galeria zdjęć z Dominikany. Więcej zdjęć tu: https://pj-blog.pl/index.php/nggallery/album-menu/na-dominikanie?page_id=1270
DSC00028

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Palę kubańskie cygaro a na przeciwko mnie siedzi zacny Emil

Palę kubańskie cygaro a na przeciwko mnie siedzi zacny Emil

Za zdrowie kolegi Roberta "Kudi" Kudelskiego

Za zdrowie kolegi Roberta „Kudi” Kudelskiego

Na Dominikanie (11.2015r.)

Na Dominikanie (11.2015r.)

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 2 komentarze